Czy tylko ja mam wrażenie, że Nick grający Olliego wręcz… odtrąca główną bohaterkę? Wypowiada swoje kwestie kompletnie bez uczuć, widać, że Amanda po prostu mu się nie podoba. Dla porównania, w filmie "Królowie lata", moim zdaniem, chemia pomiędzy filmowym Joem (czyli właśnie Nickiem) a Kelly jest bardzo widoczna. Może to tylko moje spostrzeżenia, jednak przez cały film nie mogłam skupić się na niczym innym. ;)