Bo zdaje się koń i tak miał iść do rzeźni, wiec ktoś go musiał skonsumować.
Ponoć w czasie przerwy obiadowej Olbrychski jadł kotleta z tego konia, a on w pewnym momencie wierzgnął mu na talerzu i uderzył go w czoło, w efekcie do dzisiaj chodzi lekko zamroczony.
A teraz proszę napisać coś merytorycznego na temat filmu, bo żarty kiepsko wychodzą, można na tym sobie zęby połamać. Film jest naprawdę arcydziełem, ale jak widać po komentarzach jedyną rzeczą, o której potrafi się dyskutować to KOŃ (pozostałe sprawy są zbyt skomplikowane jak sądzę). Czy twórczość Żeromskiego jest aktualna czy to już literacki zombi? Film zestarzał się czy nie?
Temat dotyczy konia i związanych z nim historii kulinarnych, jak się nie umie na niego odpowiedzieć merytorycznie, to proszę zjeżdżać i nie zawracać gitary.