A ta dziewczyna, której zrobili dziurę w głowie to ona udawała prawda? Bo płakała więc ogarniała. Myślicie, że się bała, że zginie czy co?
Ogólnie film nawet niezły, mi się podobał pomysł, ale ten festyn to była masakra.. Końcówka beznadziejna, naiwna strasznie.
to właśnie początek był nudny, a później zaczęło się coś dziać
PS
też myslę że udawała, bo nie wierze w umiejętności hirurgiczne jakiegoś wieśniaka, ale psyche napewno jej zryli dłubiąc w głowie
Trudno powiedzieć czy była świadoma. Przecież też chciała się wyrwać więc czemu nie uciekała ze Stevem
Wątpię czy można powiedzieć, że udawała. Jeśli przed "zabiegami" nie miała świadomości co będzie gdy ucieknie to niby czemu miała ją mieć po zabiegach w końcu to było celem zabiegów-brak świadomości co dzieje się na zewnątrz. Myślę, że płakała bo coś w niej zostało, ale nie na tyle silne by mogło kontrolować jej wolę zostały tylko jakieś uczucia.
A ja bym poszedł dalej... Zdawała sobie sprawę z tego co jej się stało i nie chciała być obciążeniem przez koniec życia dla głównego bohatera... Dlatego udawała że brak jej resztek świadomości... Postawa godna podziwu.
Udawała, żeby mogli uciec - zwyczajnie to wyliczyła: tamta kobieta miała urodzić bliźniaki, więc jak uciekną to i tak bilans wyjdzie ok i nikt ich ścigał nie będzie. Zastanawiam się tylko, co robili gdyby i ona uciekła i zabrakłoby mieszkańca do 436, pewnie ktoś musiałby szybko "zdecydować" się na dziecko.
Całkie możliwe, że również masz racje.. szczególnie, że mogła wiedzieć, że jak bilans będzie ok to przeżyją.. Ale, że zginął ten policjant to im się nie poszczęściło..
Dobrze przemyślane. Nie myślałam. nad tym wcześniej. I wciąż się zastanawiam, skąd taka niska ocena. Pewnie hejtują pseudowielbiciele filmów grozy, którzy liczyli na latające mózgi i wydłubywanie oczodołów...
Gdyby ona wiedziała, że policjant zginie, to pewnie by się zabrała.. Ale to już są takie smaczki, które tylko dają na + filmowi B). Ogólnie to bardzo metaforyczne przesłanie, które można przenieść na wiele płaszczyzn/religii. Chcąc się wyzwolić spod wpływu tradycji czeka nas bardzo ciężka droga i mimo przeczucia, że postępujemy słusznie, przeważnie się to źle skończyć.. Szkoda więc tracić na to czas i najnormalniej w świecie się podporządkować.
Niestety muszę Was rozczarować ale wg. mnie na pewno nie udawała. W piwnicy tego lekarza wisiały zapiski jak zrobić lobotomię. Poza tym dziewczynka wielokrotnie wspominała, że tych, którzy sami się nie "nawrócą" doktor "naprawia"...czyli robi im szybciutką lobotomie i dziękuję do widzenia. A co do tego, że wiejski lekarz potrafi takie rzeczy...hmm...lobotomia nie jest zabiegiem wymagającym specjalistycznego sprzętu tylko po prostu wiedzy. Jak było wspomniane jego rodzina leczy mieszkańców wioski od pokoleń więc jest to wiedza przekazywana z ojca na syna.
tylko zastanawiam się dlaczego wwiercił się jej od tyłu czaszki zamiast normalnie od strony oczu ;P .... ech
hehe :P ale widzisz - lobotomia od tyłu jest raczej niemożliwa - nie dość, że po takim czymś zostałaby dziura w czaszce to jeszcze całkiem inne ośrodki byłyby zniszczone....ech nie ma to jak fikcja filmowa :P
Wiem o tym doskonale :) Prawdę powiedziawszy zupełnie nie pamiętam czy widoczne było, że lobotomia odbyła się od tyłu aczkolwiek jeśli tak było to po prostu tak jak stwierdziłeś...fikcja filmowa i nie ma się w sumie co nad tym rozwodzić. Głównie chodziło o to, że dziewczyna nie udawała tylko naprawdę koleś zrobił z niej warzywko xD
no widoczne było :> - miała z tyłu głowy zakrwawiony ogolony kwadracik :P hmm gadające warzywko ... ech... nie ma to jak film
a tak przy okazji jestem kobietą :P :)
Wybacz zacna białogłowo za moją pomyłkę. Kłaniam się w takim razie do nóżek i aby odpokutować swe winy odzienie swe spalę na stosie a sam na klęczkach pójdę do Częstochowy biczując się po drodze wierzbowymi witkami :)
Ja już pisali tu co poniektórzy: nie sądzę, aby udawała. Nie sądzę, aby w ogóle można było udawać cokolwiek po tym, jak się komuś zrobi lobotomię mózgu; nie jestem jakimś ekspertem w dziedzinie medycyny, ale mózg to raczej delikatny narząd i po szperaniu w nim pewnie zachodzą nieodwracalne zmiany, więc jeśli doktorek jej coś tam poprzecinał, to raczej nie było możliwości, żeby zachowała swoją osobowość. A łzy.. no cóż... pewnie jakieś prześwity dawnej świadomości się zachowały, ale nie na tyle wyraźne, aby mogła logicznie rozumować tak jak dawniej.