a dla mnie było na odwrót, początek dobry a końcówka od momentu kumulacji obu zakładów rozczarowuje, szkoda że się musiało skończyć z holywoodzkim happyendem bo mogło być że wrócił do żony a Lawrence została sama - byłoby bardziej dramatycznie
Nie zgadzam się. To dobrze, że starasz się odchodzić od stereotypów i faktycznie oklepanych "holywoodzkich happyendów", ale NIE w TYM przypadku. Moim zdaniem film skończył się genialnie, bo jakże bardziej dramatyczny koniec miałby się do tytułu ? Ja bym czuł ogromny niedosyt i rozczarowanie.
Nie miałem pojęcia o książce, ani o filmie, zaciekawił mnie tytuł, bo chciałem obejrzeć coś co wprawi mnie w dobry, pozytywny, pełen nadziei nastrój i jeśli, ktoś kieruje się tym czym ja się kierowałem, to właśnie tak ten film powinien się zakończyć.
Z wyrazami szacunku.
Przecież w pierwszym momencie jak zobaczył Lawrence, było widać że się zakochał. Tylko nie zdawał sobie z tego sprawy bo to świr.
Powrót do żony nie byłby żadnym rozwiązaniem, film musiałby się toczyć dalej aż do jakiegoś innego tragicznego zakończenia, typu żona ucieka, umiera, zostaje zamordowana przez Pata, Pat zostaje zamordowany, Pat umiera, Pat kończy w psychiatryku, Tiffany wyjeżdża, Tiffany wariuje, stacza się, umiera. itp.
A szczęśliwe zakończenie mogło być tylko jedno.