Książka jest fajna i daje do myslenia. Film to dla mnie hollywoodzka, słodka papka, z ksiazka ma nieduzo wspolnego, tresc i sens zmienione w sposob zasadniczy , stworzone dziwne , idiotyczne wątki które w ksiazce nawet nie istnialy, zniknely za to rzeczy bardzo wazne w ksiazce.Z fajnej ksiazki zrobili głupawą komedię romantyczną . Moim zdaniem szkoda czasu.Fakt, ze uzyskal tyle nominacji do Oskara potwierdza, ze ta nagroda jest idiotyczna.
No dokładnie, o ile początek mi się podobał, miał sens, był ciekawy problem psychologiczny bohatera, o tyle zakończenie to schematyczny do bólu, wyjęty z pierwszej lepszej komedii romantycznej scenariusz i przerobiony pod te postacie.
Fabuła książki, a filmu była zupełnie inna. Kiedy pierwszy raz oglądałam ten film (nie czytałam wtedy książki) to podobał mi się. Ale kiedy przeczytałam i obejrzałam film ponownie- zawiodłam się. W filmie Tiffany i Pat rzadko ze sobą rozmawiali. Po za tym zmiana nazwisk bohaterów. Pat przecież dowiedział się, że Nikki go zdradziła na końcu, a nie na początku. Zmiana piosenki z Total Eclipse of the Heart na jakąś inną. Jeszcze spotkanie z Nikki, które nigdy się nie odbyło. I jeszcze na końcu ta gonitwa głównych bohaterów z : "Kocham cię" (jeszcze list od Pata do Tiffany!), zamiast "Potrzebuję cię"?! i tym pocałunkiem... Mogłabym dłużej wymieniać wszystkie różnice, ale tego nie zrobię. Film, a książka to kompletnie co innego, więc tak to zaczęłam traktować. Film jako zwykła komedyjka romantyczna, a książkę jako powieść psychologiczną z dobrym przesłaniem.