Nie rozumiem fenomenu tego filmu. Nie jest zły, ale nie jest też świetny, dlatego oceniłam 5/10.
Wiele osób spośród moich znajomych polecało mi jego obejrzenie. Pierwsze 30 minut kompletnie
mnie zamuliło. Akcja trochę wolno się rozkręcała, gdyby nie to, że bardzo chciałam obejrzeć do
końca, to raczej bym odpuściła. Jennifer Lawrence świetnie zagrała swoją rolę. Ostatnie 30-40
minut wynagrodziły mi ten beznadziejny początek. I muzyka w porządku. Ale poza tym nie widzę nic w
tym filmie. Niech mi ktoś odpowie, co wyróżnia go na tle innych. Albo może nie zrozumiałam jego
sensu? Więc uprzejmie proszę o przytoczenie go tutaj.
Mam bardzo zbliżone zdanie do twojego, naprawdę nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. J. Lawrence też wg mnie niczego nadzwyczajnego nie pokazała - nie przyznałbym jej Oscara, chociaż nie orientuję się za bardzo jak wypadła konkurencja, może rzeczywiście na jej tle była najlepsza.
Moze jego fenomenem jest to, ze nawet osobie, ktora nie trawi filmow orbitujacych wokol milosci (tak, ja) ogladalo sie go przyjemnie.
Nie dluzyl mi sie, nie czulem antypatii dla zadnego bohatera jak zazwyczaj (wrecz jakos ich lubilem - na tyle, na ile mozna polubic postac z filmu), momentami sie podsmiechnalem (jesli istnieje takie slowo).
Mozliwe, ze tez mamy troche inne stopniowanie oceniania - dla mnie film, ktory ogladam bez wiekszych problemow (bez irytujacych mnie elementow) = 6, ten dostal dodatkowe 2 punkty (7,5 dac nie mozna, a cos mu sie nalezalo za to, ze zapewnil mi podobna rozrywke co filmy ktore oceniam 7'mka, pomimo tematyki, ktorej nie lubie).
Również nie rozumiem fenomenu tego filmu. Do gry aktorskiej się nie można przyczepić, no ale po takiej obsadzie to klapy nie mogło być. Może to nie moje klimaty, ale film oceniłem na mocne naciągane 6, tylko ze względu właśnie na grę aktorską.
Nie wiem, czy tylko ja tak to odbieram, ale w tym filmie dla mnie emocje są zagrane po mistrzowsku, nawet jeśli są one tylko dodatkiem do sytuacji, np. De Niro - nic nie mówiący, nic nie robiący - rozświetla każdą scenę, w której się pojawia. Relacje ojca z synem, matka próbująca załagodzić chaos w rodzinie, więź między braćmi, dwoje ludzi, zmagających się z rozwodem i śmiercią - dla mnie każdy z tych elementów był fantastyczny. Początkowo oceniłam film na 8/10, po kilku obejrzeniach - 9/10, a teraz, kiedy już znam przebieg akcji niemal na pamięć - 10/10. Może dlatego film mnie tak ujął, bo osobiście znam przypadki dwubiegunowości oraz trudnych relacji z rodzicami, gdzie ze względu na swoiste charaktery - ciężko jest mówić o uczuciach (uwielbiam, gdy De Niro przedstawia to z perspektywy meczu Orłów). Mam wrażenie, że dzięki temu, co aktorzy pokazali, bardzo łatwo (przynajmniej dla mnie) jest zrozumieć i postawić się w sytuacji głównych bohaterów.
Mam nadzieję, że choć w połowie wyraziłam się zrozumiale...
Powodem jest niezrozumiałe dla mnie promowanie J. Lawrence jako świetnej aktorki i pięknej kobiety.. strasznie się zrobiła popularna w ostatnich dwóch latach.
No właśnie. Też nie rozumiem tego fenomenu. J.L. jest ok, ale żeby zaraz tyle nagród? A film jest ok, ale mnie nie powalił na kolana, nie wzbudził też szczególnego zachwytu. Dobry, przyjemny film. Kompletnie nie rozumiem tylu nominacji do oskara. Widziałam duuuużo lepsze. No ale cóż - odpowiedzi są dwie: 1. Nie znamy się, 2. Nie znają się krytycy. Często mam wrażenie, że widzowie odbierają filmy jako "wspaniałe", bo usłyszeli że film jest świetny. Gdyby poszli na film o którym nic nie słyszeli być może ich opinia byłaby zupełnie inna, bo samodzielna.
Szczerze ja też nie rozumiałam fenomenu tego filmu ale teraz wydaje mi się że że chodzi o coś wyjątkowego, o inne przesłanie nie oglądałam nigdy filmu o takim obrocie scen. Przedstawienie miłości w taki sposób wydaje mi się oryginalne .
To samo zdanie mam o takim "hitowym" filmie American hustle, był tak bardzo promowany ze postanowiłam go obejrzeć chociażby ze względu na Lawrence (która jest według mnie bardzo dobra aktorka, i wyjątkową. która nie jest wybitnie piękna. i to mi się właśnie w niej podoba i sprawia że przyjemnie się ją ogląda , bo mam dość tych wszystkich filmów z pięknymi idealnymi aktorkami, chociażby ostatni legion, który oceniam jako jeden z najgorszych filmów , gra w nim piękna, wymalowana Aishwarya Rai Bachchan aż ręce opadają kiedy w takim filmie gra postać tak idealna zupełnie niepasująca do niego ) i ledwo doczekałam końca , wynudziłam się na nim strasznie, ale jest tak zagmatwany że jest w nim to wyjątkowe . To prawda że jest dużo filmów wiele lepszych o tych ale co jest w nich wyjątkowego ? Efekty specjalne ? praktycznie w każdym filmie mogą się znaleźć . Jednak ciężko jest wymyślić oryginalną "fabułę"
*nie wiem czy słowo fabuła jest tu odpowiednie ale nie mogłam znaleźć lepszego.
Rozumiem o co Ci chodzi. Film nudnawy, ale jaka gra aktorów. :) To bardzo mocna strona filmu. Moją uwagę przyciągały głównie na sceny z Jennifer. Były świetne.
American Hustle też mnie zdecydowanie nie powalił, a wręcz rozczarował. Niewątpliwie to Jennifer Lawrence była tam najbardziej jaskrawą postacią, ale... No właśnie - do mnie jakoś nie trafiła. Irytowała mnie wręcz.
Ja jej postać właśnie odebrałem jako taką która miała irytować, tak zirytować, żeby widź chciał aby główny bohater ją opuścił. Jeżeli Rosalyn była młodą, piękną, kochającą, sympatyczną i nie odmawiającą seksu żoną to czy nie było by dziwne, że Irving kręci na boku ze znacznie starszą Sydney, skoro ma w domu taki ideał.
Ok - zgadzam się, ale to nie była jej jedyna rola, a ja za każdym razem nie rozumiem jej fenomenu. Jest przejaskrawiona albo mdła. Nie odmawiam jej talentu, ale żaden fenomen.
Ciekawe... Niedawno (tydzień temu) krytykowałam ten film i J. Lawrence, ale oglądam po raz kolejny i... podoba mi się. Widocznie poprzednio miałam zły dzień.
Czym jest nienormalność? Bo w głównych bohaterach widzę właśnie sporo normalności - wściekłość, zagubienie, bezradność, próba odnalezienia się - to emocje bardzo ludzkie (zwłaszcza w ciężkich sytuacjach). A spójrzmy na jego ojca - wiara w to, że odpowiednie trzymanie chusteczki i pilota przez właściwą osobę zmieni wynik meczu :) Czy to jest normalne? Czy normalna jest jej siostra skupiająca się tylko na tym co ma i żeby "było miło", uciekająca od problemów? Oni nie tłumili emocji, próbowali sobie z nimi radzić uwalniając je i wtedy walcząc z nimi.
Ich znajomość od początku opierała się na nauce - nauce tego, że szczerość rani, że nie zawsze jest naprawdę szczerością, że są egoistami albo wręcz przeciwnie, itp.
Do tego skomplikowana relacja z ojcem, który nie potrafi okazywać uczuć wprost, z bratem egoistą, przyjaciółmi którzy nie bardzo wiedzą jak się zachować.
Nie czytałam książki, podejrzewam że jest dużo lepsza (jak to zwykle książka :) ), ale film to takie życie "w pigułce".
To nie jest zwykły romans, jest tu poruszonych wiele innych spraw.
Dzieki za ten komentarz - wygralas internety :D
I tak dla jasnosci dodam, ze w mojej wypowiedzi nie znajduje sie nawet gram ironii.
Jestem wlasnie po seansie i cos mi chodzilo po glowie, ale nie do konca wiedzialem co.
Jednakze Twoja wypowiedz na temat uzewnetrzniania emocji przez glownych bohaterow w przeciwienstwie do reszty postaci - otworzyla mi oczy. Dzieki
Ja również się na nim zawiodłam. Zły nie był, ale nie rozumiem skąd tyle zachwytów nad tym filmem.