Przecież oglądamy film o trójce a momentami czwórce totalnych świrów, niebezpiecznych dla
otoczenia i samych siebie. Muzyka została dobrana tak, że ogląda się to jak kino familijne.
Wydawałoby się, że proste role mieli De Niro i Cooper ale to chyba ich talent sprawił, że na proste
właśnie wyglądały. Lawrence zagrała równie świetnie. Mało kto zdaje sobie sprawę podczas
seansu, że to jest tak naprawdę psycho-drama tyle, że w tym wypadku kończy się happy endem :)
Oczywiście to tylko moje spostrzeżenia.
Pozdrawiam.