Żaden film od 1981 roku ( wtedy byli to Czerwoni Warrena Beatty'ego) nie zdobył nominacji do
Oscara we WSZYSTKICH kategoriach aktorskich. Dlatego na pewno jest wart obejrzenia
To tylko pokazuje jak na jakości straciły Oscary w ostatnich latach, bo film nie zasługuje na żadną statuetkę.
no właśnie... tak jak dobre filmy nie są nagradzane, tak musza nagradzać te przeciętne. Statuetkami to się w ogóle nie należy sugerować;/
@hxst ale Ty hejtujesz na ten film, trzeci temat czytam i trzeci temat z twoim udziałem jadącym po tym filmie. Wielkim koneserem nie jestem, ale trochę już filmów w swoim życiu widziałem, więc mam do czego porównywać. Film może Ci nie przekonał, ale gro ludzi tak, w tym mnie. Jak dla mnie aktorstwo pierwsza klasa, zarówno Lawrence, DeNiro jak i Coopera i nie dziwię się, że dostali nominację a Lawrance pewnie zgarnie tego oscara. Ty im nie uwierzyłeś? nie widziałeś emocji? ok, ale większość z tych emocji miała być niewidzialna, może inaczej, ledwo zauważalna. Jasne, że historia przewidywalna, ten film miał kurs jak pierwsza lepsza komedia romantyczna, a jednak mnie przyciągnęła ta historia jak magnes, właśnie przez postacie, które już takie przewidywalne i normalne dla gatunku nie są. No, ale każdy ma prawo do własnego zdania, dziwi mnie tylko czemu poświęciłeś tyle czasu tutaj na forum filmowi który jest jak każdy inny. Pozdrawiam :)
Każde normalne forum ma opcję Ignoruj, właśnie na takich osobników jak hxst, anastaska18 i reszta troli których jedynym celem jest zwrócenie na siebie uwagi.
Rozumiem, że obecnie wyrażanie braku aprobaty to hejtowanie, a udzielanie się w kilku tematach to trollowanie :/
Nie narzucam nikomu swojego zdania, mówię tylko, że nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, bo według mnie jest słaby. Cooper miał być bipolar, był może w 2 minutach tego filmu. Rola źle obsadzona po prostu, facet nie nadaje się do takiej roli, bo jest bardzo schematyczny. Lawrence była już lepsza, ale na pewno nie na Oscara (co wcale nie wyklucza wygrania niestety). Z całym szacunkiem, ale i Chastain i Riva i Watts były od niej lepsze. Inny problem jaki mam z tym filmem to taki, że jest niekonkretny. Tutaj wątek osób chorych psychicznie, tu Russell nagle mówi mi, że zdrowi ludzie wcale nie są lepsi, tu mecz footballowy, tu miłość, tu Taniec z Gwiazdami, tu Danny wychodzi z psychiatryka, ale wyjść nie może. Pomieszanie z poplątaniem.
To moje zdanie i nie dziwię się, że poświęciłam tyle czasu na dyskusję, bo od tego jest forum. I wracając do pierwszego postu, uważam właśnie, że ten film (chociaż i parę innych znajdzie się w tym roku, a na przestrzeni ostatnich lat może kilkanaście) pokazuje, że Oscary po prostu straciły na jakości i to bardzo.