Początek świetny, intrygujący, świeży (jak na kino amerykańskie). Jednak gdy weszła postać Lawrence (którą mimo wszystko bardzo lubię) zaczęło się psuć. A motyw z konkursem już całkiem sprowadził film na poziom hollywoodzko-disneyowski. Oskar? Ha! Wiadomo od dawna że akademia zeszła na psy.
Raczej masowy widz taki jak ty schodzi na psy, całe szczęście, że w akademi nie zasiadają tacy ludzie pozbawieni wyczucia, gustu, a może i inteligencji...