Jedyne co straszy w tym horrorze to gra aktorska. Aktorzy są drętwi, zaglądają do kamery, faceci w scenach erotycznych nie wiedzą co robić z dłońmi :-) Tzw potwór pojawia się dopiero w 70 minucie i jest to ubabrany błotem, duży murzyn - pewnie ten sam, co występuje w scenie burdelowej (podobna krzywizna pały). Do sceny w burdelu da się to oglądać - jest jakiś wątek, pomysł itd coś się rozwija ale potem nie ma żadnych złudzeń... sex jest non stop i to jest główny temat filmu. Powody do zbliżeń są typu "pieprzmy się, bo nie wiadomo co nas jutro czeka". Przypominam, że bohaterowie to głównie naukowcy, których praca polega na chodzeniu w plażowych strojach po radioaktywnej wyspie i zbieraniu żyjątek morskich do słoika po ogórkach. Jako porno film ma nawet potencjał ale mężczyźni przez połowę każdej sceny xxx zmagają się ze swoją erekcją i aż przykro patrzeć na te flaki. Kobiety są bardziej rozgarnięte, zresztą to one inicjują większość "scen". Daję pkt za muzykę, bo nawet pasuje do obrazu. Drugi pkt za pomysł - jak na pornosa to i tak dość rozwinięta fabuła ;-)