Nie czytałem książki, dlatego nie porównuję, ale podejrzewam, że Kolskiemu ciężko było
ułożyć z tego jakąś sensowną fabułę, a jednak się udało. Powiedziałbym nawet, że film
bardzo dobry, gdyby nie - co tu dużo mówić - wyzierająca momentami z ekranu nuda.
Dlatego odejmuję jeden od oceny, ale i tak warto. Mocne 7/10.
PS. Na koniec drobna złośliwość - Kazimierz Mazur gra tutaj osobnika wybitnie wolnego od
inteligencji, czyli moim zdaniem siebie... Ale to tak na marginesie tylko. ;)