wg mnie zrobienie dobrej ekranizacji jakiegokolwiek dziela gombrowicza graniczy z niemozliwoscia. jego dramaty(jak sam autor zreszta powiedzial) ledwo nadaja sie do owtworzenia, a co mowic o powiesciach. gdybym nie czytala ksiazki moze bylabym bardziej otwarta na ten film. jestem zdecydowanie na nie, szczegolnie znieksztalcona wydaje mi sie postac witolda-przeciez to byl literat! w filmie jakis łysy gburowaty cień fryderyka, a z tego z kolei ktorego rezyser zrobil jakas dramatyczna postac. jedynym swiatełkiem w mroku byla postac Hani-powialo swiezoscia, moze nawet to nieodswiadczenie wyszlo na plus.