Kolejny horror, po którego seansie na usta ciśnie mi się jedno stwierdzenie: to wszystko już było. Ile razy można oglądać te same motywy, te same domy, pola kukurydzy ("Dzieci kukurydzy" nadal żywe...), natarczywe wrony i rodzinkę w opałach? Aktorstwo takie sobie. Sama fabuła jest do przesady przewidywalna. Plus za miłą scenkę z atakującymi wronami. "Przynajmniej" przypomniałem sobie o "Ptakach" Hitchcocka. Taki mały "plusik". Nie polecam. Moja ocena: 4/10.