Dla miłośników gatunku, jeden z ważniejszych filmów. To, ze jacyś trolle i hejterzy dają mu "prowokacyjne" 3/10, to ich sprawa. Mnie to nie rusza. Ja dałem z czystym sumieniem mu 8/10 i świetnie się bawiłem oglądając go dzisiaj w TV kolejny raz.
Z jednej strony to Western, ale zawiera w sobie dość dużo wątków dramatycznych. Dodajmy do tego nieszczęśliwą ale nieco komediową miłość pomiędzy Laurą a Martinem i włóczęgowo-podróżnicze motywy. Wszystko zmieszane, i co wychodzi po wstrząśnięciu?
Świetna gra aktorska z wspaniałymi plenerami i dobrze wpasowaną muzyką. Niestety narracja historii gdzieś po 45 minutach filmu kuleje i tak zaczyna być do końca. Napięcie się całkiem gubi i rozmywa. Do finiszu dochodzi, ale poprzedzony jest on raczej męczącym wyczekiwaniem "kiedy wreszcie". Tempo historii jest bardzo nierówne. Z jednej strony udało się tu zmieścić chyba 5 lat z życia bohaterów, ale nie wyszło to najlepiej. Z poszukiwaczy wychodzą trochę włóczędzy. Patrzy się fajnie, ale gdyby wyciąć 1/3 zdarzeń, też chyba by się patrzyło.
Te niedociągłości są na szczęście ratowane przez kapitalnie odegrane charaktery, i kilka ciekawych niedopowiedzeń. Czy Ethan to ojciec Martina? To mogłoby wiele tłumaczyć, i fakt, że jeden chciał pozostać przy drugim, jeśli ten drugi się tego domyślał. To jest film bardzo dobry, choć jego scenariusz mógł być lepszy.