PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31841}

Poszukiwacze

The Searchers
1956
7,1 5,1 tys. ocen
7,1 10 1 5144
7,5 25 krytyków
Poszukiwacze
powrót do forum filmu Poszukiwacze

Wg mnie przeceniany jest ten film. Oczywiście jest bardzo dobry, ale nie jeden z najlepszych (gdzie w takim razie "W samo południe", "Red River" czy "Alamo"?). Niektórzy przesadzają do tego stopnia, że zachwycają się początkiem, gdzie widać jadącego Wayne'a na koniu - no przecież to jest w 1/3 westernów! Jeśli chodzi o motyw podróży i determinacji w osiągnięciu celu, to "Poszukiwacze" nie mają szans z "Red River". Ale cóż, wspomniana już determinacja, 2 wiadra nadinterpretacji i arcydzieła doszukać można się wszędzie. :] I jeszcze raz powtarzam, że nie wymawiam temu filmowi klasy, sam oceniłem go na 8, jednak uważam, że to max co można dać. ;)

ocenił(a) film na 6
Alternative

Obiektywnie powiem, że 8/10 za dużo... Mnie średnio się podobał, ale każdy szuka czegoś innego. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
andpol

Koniec na 8-9, ale cały średnio na 6.... Za długi, zbyt monotonny...

ocenił(a) film na 9
andpol

That'll be the day jeżeli ten film jest przeceniany.

ocenił(a) film na 8
Alternative

To prawda, film rozczarowuje. Przede wszystkim zaskakująco słabą jak na Forda realizacją (trup wyraźnie oddycha; strzelanina nad rzeką, a trup ściele się w brudnym bajorze; postrzeleni ostrożnie się kładą; w indiańskiej wiosce prawie dzieci nie ma, a już absurdem jest, że poszukiwana dziewczyna żadnego dotąd nie miała), ale też trochę osobliwym układem fabuły (wbrew pozorom nie widać upływu czasu, nikt się nie zmienia) i koślawą psychologią postaci (niezauważalne momenty przemian wewnętrznych, co zwłaszcza irytuje w przypadku głównego bohatera). Jednak z drugiej strony patrząc - film porusza ważkie tematy: porwania białych kobiet, bezsensowne zabijanie Indian, kontrast między miejscowymi (twardzi, uparci ludzie) a przyjezdnymi (chłopaczek z kawalerii), a w końcu rasizm/ Świetna jest też scena napadu Indian, gdzie w krótkim ujęciu udaje się zawrzeć całą grozę spodziewanego nieszczęścia.

Film mimo wszystko się zestarzał i trudno ustawiać go na podium westernu, zwłaszcza wobec sporej liczby innych, doskonałych kandydatów. Rozumiem jednak, że Amerykanie mają do niego nieprzemijający sentyment, choćby ze względu na urzeczywistnienie amerykańskiego mitu o uporze i doprowadzaniu do końca rzeczy raz zaczętych.

W efekcie - mimo Wayne'a, którego bardzo lubię - mogę dać najwyżej 7,5/10 (jako że nie ma połówek, daje 8/10, bo 7/10 wydaje mi się z lekka krzywdzącą oceną)