W jednym z rankingów 10x10 (10 arcydzieł w dziesięciu gatunkach) "Poszukiwacze" zajęli pierwsze miejsce. No taa. Różne są rankingi :)
Film Forda zupełnie mnie nie powalił, a wręcz mocno rozczarował. Dużo westernów w swoim życiu nie widziałem, ale ten niczym sięnie wyróżnia. Historia słabo przedstawiona. Za mało w tym emocji, bo aktorzy grają jak kłody, i zachowują się jak głąby. Im dalej w las tym gorzej. Bohaterowie tułają się po Teksasie przez pięć lat, i nic z tego nie wynika. W końcu jak odnaleźli dziewczynę to jeden chciał ją zabić, a drugi nie itd. Na końcu wrocili do domku i tyle. Po pół godzinie błagałem o koniec. Szkoda. Do "Dzikiej Bandy" Peckinpahy lata świetlne.
5/10
Zgadzam się... ten klasyk od początku mnie odrzucił. Głośna typowa dęta muzyka, po prostu groteskowe, złe aktorstwo. Kobiety zdominowane przez białych kowboi i źli Indianie. Scenariusz tendencyjny. Reżyseria też nie dobra... a film podobno za nią jest wyróżniony - to kolejny powód, aby nie sugerować się wyborami Amerykańskiej Akademii Filmowej 4/10
"to kolejny powód, aby nie sugerować się wyborami Amerykańskiej Akademii Filmowej"
Co by znaczyło, że film należy koniecznie obejrzeć, bo Akademia nie wyróżniła go nawet jedną nominacją. Indianie niby źli, ale momentami Ethan (główny bohater) nieźle się stara, żeby im dorównać. I moim zdaniem to jedna z najlepszych ról Wayne'a ( obok "Rzeki czerwonej" najlepsza z tych, co widziałem). Zresztą, jeśli oglądałeś niewiele westernów, to jak możesz poznać, co się wyróżnia? Do "Dzikiej bandy" lata świetlne rzecz jasna, bo 13 lat między 1956, a 1969 to zdecydowanie dużo, jeśli chodzi o western.
Co ciekawe, filmem inspirowali się np. George Lucas przy tworzeniu "Gwiezdnych wojen"!!! i Scorsese-Schrader przy kreowaniu postaci Travisa Bickle'a w "Taksówkarzu". To akurat czytałem w kilku źródłach, a moim zdaniem dużo z tego wziął Sergio Leone, kiedy robił scenę napadu na dom McBainów w "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie".
I z tamtych lat jest sporo lepszych westernow. W samo poludnie, 3:10 do Yumy, Msciciel z Larmie. To tylko pewnie czesc tylko wartosciowych filmow. Ja Wayna nie lubie i filmow z nim. Ogladam Wielka Kolekcje Westernow i czesc filmow to sie zmuszam troche do ogladania. Ten jest jeden z najgorszych jakie widzialem. Jedynie Wayne momentami dobry, reszta plastik rezyseria jak w slabym przedstawieniu teatralnym. Pelno glupot, beznadziejnie ukazani indianie z wygladu jak i charakteru. Biali pojmani przez indian momentalnie przechodza pranie muzgu i po paru latach nie poznaja bliskich. Rezyser nie zdolal dobrze przedstawic uplywajacych lat, wogole nie widac ze tyle czasu tam uplynelo. Tyle pisania o slabym filmie ale to dlatego ze jestem zaskoczony tyloma pozytywnymi glosami tu na forum i w jakis rankingach.
"Poszukiwacze" są powszechnie uznani przez krytykę za najlepszy western i w ogóle za jeden z najlepszych filmów. Zacytuję jednego z nich:
"Po prostu najlepszy western, jaki kiedykolwiek zrobiono. Oczywiście można go oskarżyć o nadmierny szacunek wobec "psychologicznych" westernów, które właśnie wtedy się rozpleniły. Ale gdy większość z nich powtarza błąd przypisywania dwudziestowiecznych zachowań (zwłaszcza wobec Indian) ludziom z dziewiętnastego wieku, Poszukiwacze zachowują znakomite wyczucie czasu, miejsca i ludzi. (..) Ford był filmowym poetą Dzikiego Zachodu, panegirystą, ale tym razem jego nastrój jest przygnębiający. Dziki pejzaż nigdy nie był tak ponury i groźny. (..) Poszukiwacze są filmem o magnetycznej sile bezbłędnie kierowanej przez reżysera, który nie miał sobie równych w westernie".
I jedna taka recenzja:
http://westerny.blog.pl/komentarze/index.php?nid=15143934
Oni na ten film patrzą zupełnie inaczej niż pospolity kinomaniak.