zamiast willi w kaliforni domek na mazurach..
co by tu nie mówić, bo złożona sieć kontekstów oraz rezonansów, mnogość watków, multum ludzi i ogrom materiału, ale głos pana jerzego wybrzmiewa najpełniej, wybija się ponad i przykrywa całość.
poza tym ta niedoszła kariera hollywoodzka.. tu chciejstwa, mrzonki, marzenia i odwieczny dylemat, którego ten film nie zgłębia, jedynie się o niego ociera - czy to byt kształtuje świadomość czy raczej wręcz przeciwnie?
tu są dwie szkoły: pierwsza mówi, że to czasy tworzą odpowiedniego człowieka. druga mówi, że człowiek ten poradziłby sobie, właśnie dzięki swojej predestynowanej wielkości, w każdych warunkach i czasie.
osobiście jestem bliżej tego pierwszego stwierdzenia - przynajmniej jeśli idzie o niekwestionowaną charyzmę pociągową hoffmana, jakkolwiek roztrząsanie tych spraw to czysta mniemaniologia.
najgorzej jak się ma za duże apetyty.
pan jerzy na szczęście ich nie miał.