Ze zdecydowanie dobrą obsadą. Ta dobra obsada, czyli Matt McCoy, Christian Tinsley, Jeffrey Combs i Lance Henriksen, sprawdzili się bardzo dobrze. Reszta trochę słabiej. Niezła muzyka Lalo Schifrina, potwór w miarę, trochę śmieszny, ale przynajmniej nie do końca tandetny. Zdjęcia takie sobie, scenariusz też. Jednak "Abominable" ma coś, co trzyma przy ekranie. Nie jest świetnie, nie jest źle. Oglądać, kiedy nie ma się nic ciekawszego.