Nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać, ale wyraźnie widać, że twórców filmu ogranicza budżet mocno i na niewiele sobie mogą pozwolić. Stąd mocne uproszczenia scenariusza, tragiczni aktorzy czy niewiele efektów specjalnych średniej klasy. Co prawda pojawia się parę znanych nazwisk, ale to już aktorzy, co najlepsze lata mają za sobą i raczej naciągają film samym nazwiskiem niż grą. No i to tylko epizody ;) Np. Lance Henriksen bierze udział w jednej sekwencji paru minutowej jedynie. A szkoda, bo samą charyzmą aktor ten mógłby podtrzymać poziom filmu nie wysilając się jakoś. Rex Linn ("Na krawędzi") także ma parę krótkich scenek czy Paul Gleason ("Szklana pułapka"). Szkoda trochę, bo zdecydowanie lepiej byłoby ich oglądać w pierwszoplanowych rolach niż jakichś amatorów ;) Przynajmniej zadbano o urokliwą (choć oszczędną) scenerię i ładne zdjęcia, co daje szczątkowy klimat i nastrój. Efekty specjalne uszłyby - jest trochę gore, nieco krwi itd. No i chwalebne, że twórcy nie poszli w tanie GGI ;). Co prawda kostium potwora nie wypada najlepiej w całej okazałości, ale w krótkich migawkach spełnia swoje zadanie. Ale film jest niekonsekwentny nieco - miejscami rozmiary bestii są różne, np. stoi na równi z drzewami i jest praktycznie wielkości domku letniskowego albo wsadza oknem rękę (która ledwo się mieści) i wyciąga ofiarę niczym King Kong, a chwile potem jest niewiele większy od człowieka i wchodzi normalnie drzwiami. W jednej scenie łapą obejmuje jedynie nogę/rękę, a jak w scenie oknem, to pół ofiary praktycznie chowa mu się w dłoni ;). Finał trochę kiepski z tym schodzeniem przez balkon na sprzęcie do wspinaczki, ale twórcy musieli na koniec zaserwować coś, co trzyma w napięciu itd., ale nie mieli zbytnio na to kasy ;). I wyszyło jak wyszło. Ogółem tak - do piwa ogląda się naprawdę spoko, ale widać jak koszty były tam cięte, a braki budżetowe spowodowały mocne i wyraźne uproszczenia i techniczne i fabularne. Dam 4/10, bo na 5 chyba nieco brakuje.