Wow, cóż za pozytywne zaskoczenie. Po tematyce filmu zestawionej z nikłym budżetem i opiniach w necie stawiających film na równi z szambem spodziewałem się totalnego szitu a tu takie miłe rozczarowanie.
Aktorzy - zagrali dobrze, ba - niektórzy bardzo dobrze. Pomysł na głównego bohatera przykutego do wózka inwalidzkiego co prawda dziewiczy nie jest, z drugiej strony jednak niezbyt wyeksploatowany. Fajna sprawa, że w obsadzie znaleźli się Jeffrey Combs i Lance Henriksen. Ogólnie rzecz biorąc to będąc scenarzystą wątek z tymi dwoma panami rozbudowałbym kosztem motywu kobitek przyjeżdżających do chatki w sąsiedztwie by popić, pobawić się ( no i zginąć of cors). Owy wątek z paniami uważam za największą wadę filmu - nudne to to, schematyczne i zagrane słabiusieńko. A motyw z myśliwymi napewno wypada ciekawiej, klimatyczniej itd ... W ogóle to skusiłem się na film głównie ze względu na wspomnianych wcześniej bohaterów drugoplanowych; i chociaż zagrali oni dobrze to mogliby zagrać ... więcej. No ale cóż - jest jak jest.
Muzyka ( a w szczególności ta w ostatniej scenie) oraz klimat filmu na myśl przywodziły jakoś tak starsze produkcje co plusem też zdecydowanym jest bo nawiązanie do takiej stylistyki (udane wg mnie) łatwizną nie jest..
Miejsce akcji również prezentuje się bardzo sympatycznie - góry, lasy, odizolowana chatka....
Na tym filmie nie sposób się bać (np. za sprawą włochatego potwora który co prawda tragicznie się nie prezentuje ale bezsennych nocy raczej nikomu nie przysporzy) ale oglądnąć bez znudzenia i z poczuciem miło upływającego czasu - tak. I się właśnie tak było w moim przypadku.
Wspomnę jeszcze raz niepotrzebny wątek z wczasowiczkami (zaprawdę irytował mnie) - nic tylko zaorać.
Rozrywkę to była dla mnie miła, do tego zrealizowana za nie wielką kasę. W ogóle to film milej mi się oglądało niż "hity" 2006 typu Silent Hill, czy Hills have eyes, hehe.
Sympatyczne, strawne, pozostawiające po sobie w mym przypadku miłe odczucia kino nisko budżetowe. 6/10.