Dobry film. Dzieki Antonioniemu możemy zobaczyć, czym fascynowało się pokolenie hipisowskie lat 60. Scena końcowa znakomita, ale mi bardzo przypadł do gustu moment, kiedy główny bohater najpierw desperacko walczy o gryf od gitary na koncercie rockowym, by potem wywalić go do śmieci - ciekawe, czy Marek Koterski kręcąc w "Dniu świra" scenę, gdzie Marek Kondrat robi to samo z gazetą kupioną w kiosku inspirował się właśnie dziełem Antonioniego?