Jeśli chcecie zobaczyć na ekranie przecudne dary polskiej natury, rozłożyste pejzaże, dopracowaną do perfekcji scenografię wnętrz i miast, doskonale dobrane stroje + mistrzostwo w komputerowym ucinaniu nogi i ręki aktorowi, grającemu głównego bohatera -- idźcie obejrzeć "Powidoki".

Jeżeli zaś poszukujecie w filmie czegoś więcej niż tylko piękno kwitnących kwiatów to nie marnujcie czasu. Serio. Scenariusz "Powidoków" jest nijaki. Nie wiem, co mistrz chciał nim przekazać. Linda gra jak zwykły krzykacz, a "nadzieja młodego pokolenia" - jak na Festiwalu w Gdyni zachwalano młodą Zamachowską - eh, lepiej nic więcej już nie napiszę o obsadzie. Nie rozumiem, po co powstał ten film. Po to, żeby pokazać, że Polska jest piękna? Wystarczy przecież iść do lasu. Albo wziąć psa na spacer na łąkę.

I jeszcze te natrętne porównania "tamtych czasów" do "obecnych czasów". Że niby oni wszyscy (źli oficerowie komuny) wiedzą, że czynią krzywdę biednemu Strzemińskiemu, ale oni mają dzieci, rodziny na utrzymaniu, oni muszą go nękać. Tak jak teraz policjanci biednych KOD-owców.

3/10