Po pierwsze kostium Batmana. Jak można było zamienić mięśnie na jakieś linie???
Po drugie scenografia i miejsce kręcenia zdjęć. Jak można było zamienić prawdziwe miasto (w pierwszej części Londyn) na jakieś papierowe studio. Wprawne oko od razu zobaczy, że miasto jest kartonowe i sztuczne. Oglądając film ma się wrażenie, że postacie są zamknięte w jakiś pudłach. Zmieniono także rezydencję Wayne'ów. W pierwszej części był to prawdziwy dwór a tutaj mamy jakąś papierową makietę. Jaskinia Batmana również inna od tej z 89. No i zdecydowanie za duża ilość wpadek (sklep Shrecka widoczny w końcowych scenach, mimo że wcześniej został wysadzony przez catwoman, pomnik na cmentarz chwieje się po otarciu się przez niego płaszcza Pingwina).
Coś mi się zdaje, że Burton poszedł na łatwiznę, z góry wiedząć, że film i tak zarobi swoje po poprzedniej świetnej części. Mimo to uważam jednak, że jego filmy są lepsze od Schumachera i Nolana.
Zapomniałeś o kilku innych rzeczach:
- Gordon jak zwykle jest tutaj nie postacią, tylko małym bonusem, nie pełniącym żadnej roli. Jest, żeby był, i tyle.
- Pingwin to tutaj mutant wychowany przez nieloty, a Catwoman wariatka, która zostaje ożywiona przez koty w dość chory sposób. I w której zachowaniu nie ma ani krztyny logiki (wiem, że wariatka, ale nie można w ten sposób wszystkiego tłumaczyć).
- Pan Burton notorycznie zapomina o czymś takim, jak policja, która pojawia się na krótko tylko wtedy, gdy Batman zostaje oskarżony o morderstwo, oraz wtedy, gdy Pingwin jest ścigany przez park. A kiedy w całym mieście buszują obłąkani klauni, nie pojawia się ani jeden funkcjonariusz, a Gordon od razu włącza Bat-sygnał. Ani śladu policji nie ma też wtedy, gdy ci sami klauni robią demolkę w dzielnicy handlowej, oraz kiedy jeden z nich napada na burmistrza i porywa mu dzieciaka.
- W dodatku pan Wayne ewidentnie zaraził się w finale obłąkaniem od Catwoman, bo zdejmuje maskę na oczach swojego śmiertelnego wroga, pokazując, kim jest, i to pomimo faktu, że jest gorącym zwolennikiem umieszczenia delikwenta w areszcie. Cóż to, Batman sobie ubzdurał, że Shreck dostanie w celi nagłego napadu ciężkiej amnezji?
Z Batmanów Burtona Returns jest zdecydowanie gorszy - zanadto przesycony groteską i gubiący momentami logikę.
"Jak można było zamienić prawdziwe miasto (w pierwszej części Londyn)"
Chyba tylko dwa lub trzy skrzyżowania Londynu i dwie ulice. Taki Monarch Theatre pojawia się minimum w pięciu scenach - nie trzeba wprawnego oka, aby go zobaczyć w tle. Czy mam przez to rozumieć, że Gotham jest tak malutkie, iż cała akcja rozgrywa się non-stop przed jednym i tym samym obiektem?
A propos kostiumu - mnie się właśnie bardziej podobał w Batman Returns.
"Jak można było zamienić prawdziwe miasto (w pierwszej części Londyn)"
W pierwszej części całe miasto było zbudowane na potrzeby filmu, a że akurat w studiach w Londynie to jeszcze nie znaczy że to było "prawdziwe miasto". Bo NIE było.
To obejrzyj sobie dokument z planu. Jest gdzieś na youtube. Nawet MONARCH THEATHRE był prawdziwy. Ulice i budynki były prawdziewe. Budynki poddano oczywiście obróbce ale tego nie można nazwać studiem. W studiu kręcono sceny takie jak lot Batwingiem czy strzelanina w fabryce.
Natomiast już w drugiej części już wszystko jest kartonowe.