A więc wnioskuję(z ostatniej sceny) że Kobieta-Kot przeżyła.Mam w związku z tym dwa pytania:
1.Jak udało się jej przeżyc "pocałunek" z swoim szefem?
2.Dlaczego się nie zgodziła na współpracę z Batmanem?
1.miala gumowy kostium a on nie przewodzi energii elektrycznej
2.bo batman mimo swojego powierzchownego stoickiego spokoju jest furiatem ktory nie potrafii sobie poradzic z demonami z przeszlosci, w dodatku to zepsuty do szpiku kosci szowinista ktory mial toksyczne relacje z matka i dlatego nie potafi ich sobie ulozyc z zadna inna przedstawicielka tej plci, zreszta scena w TDK pokazala ze jest gejem
Sam film to taki przykład realizmu magicznego, gdzie niby wszystko odbywa się w realnych warunkach a elementów nie-z tego świata nikt nie kwestionuje - przypomnijmy, że Kobieta-Kot i tak powinna wcześniej zginąć, gdy Batman zepchnął ją z wieżowca powinna zabić ją sama siła upadku, a potem Pingwin, gdzie wylądowała w szklarni. Logicznie rzecz biorąc powinna nadziać się na szkło.
A ona i współpraca? Sama była na tyle niezrównoważona, że nie poradziłaby sobie sama ze sobą.