To właśnie lubię w dobrych spaghetti westernach. Tę posępną atmosferę, te smutne kobiety w czerni, świst kul przemieszany ze świstem wiatru i muzykę Morricone. Zdecydowanie jeden z najlepszych spaghetti westernów jakie widziałam. (oczywiście nie wspominając o poza konkurencyjnych arcydziełach Leone). Wielkie brawa dla zone Europa za ten smakowity spaghetti miesiąc.