Pięknie przedstawia miłość, od jej najbardziej czułej, delikatnej strony. Ukazuje pragnienie poznania drugiego człowieka, ale takiego poznania dogłębnego i niewinnego zarazem.
Wątek leków również ciekawy i potrzebny. Przepisywane coraz częściej, nawet w sytuacjach, gdy nie jest to konieczne - tłumią uczucia i naturalne reakcje człowieka. Widzimy, jak hamowały głównego bohatera, nie pozwalając mu na zwyczajne bycie sobą.
Film o potencjale miłości, która rozmraża człowieka i pozwala mu "dokopać się" do siebie.
Większość ludzi, których "leczy się" psychotropami, cierpiała w życiu na brak miłości. Oczywiście miłości rozumianej szeroko, nie tylko jako związki erotyczno-uczuciowe, bo wówczas niektórzy z nas pozostaliby na lekach do końca życia. ;)
"Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!"
1 Kor 16:14
Możesz, więc odpowiadam, choć gdzieś tu już popełniłem parę zdań. Fabularnie film jest nieciekawy, z wieloma łatwiznami scenariuszowymi, fatalnie gra Braff i cała reszta aktorstwa. Jest ckliwy i banalny, a to są grzechy główne kina.