z pewoscia moge stwierdzic ze nie jest to ani komedia... a tym bardziej nie jest to dramat.. owszem... kilka scen zabawnych... ale ogolnie nie polecam.... 5/10 i to zawyzone ;]
uzależniasz wrażenie od gatunku? współczuję, że po obejrzeniu tego filmu naszła cię tylko jedna mysl, że nie wiesz co to właściwie było.
no przykro mi bardzo, film mi nie przypadł do gustu i tyle;] jesli ktos lubi nudne filmy z "przekazem" to niech je ogląda do bólu ;] pozdrawiam;]
Proponuje wziąść lit i nie ogłądać tego filmu.Film nudny chociaż początek był interesujący.
niezgadzam sie wcale a wcale smieszny i zyciowy. historia wciaga ja bez zarzutow bawilem sie przy nim bardzo dobrze
film świetny ciepły i pełny życiowej przestrzeni myśle że każdy znajdzie w nim choć cząstkę siebie
nie wspominając o muzyce:) bardzo mi sie podobała
hehehe no ok ok... o gustach się nie dyskutuje ... ponoc... dla mnie to był czerstwy film i tyle. ;]
Nie przejmuj się :) Po prostu film przerósł trochę Twoją toporną wrażliwość no i chyba troszkę to za wysokie dla Ciebie progi intelektualne (vide twoje ulubione filmy - najlepiej Cię oceniają). Ale nie przejmuj się - za parę lat, jak dorośniesz, być może będziesz miała inne zdanie o tym filmie. Pozdrawiam serdecznie.
Popieram przedmówcę w całej rozciągłości. Zwróciłem uwagę że wypowiadają się tu fani tak dynamicznych i typowo rozrywkowych filmów jak: Amator, Pi, Requiem dla snu, Popół i diament itp.
Tak tak-może "od Hitcha,przez Vince`a(Vegę oczywiście) do Large`a" ,oby....bo film baaardzo miły, w sam raz na powiedzmy.... ciepły wieczór z ukochaną osobą. Powiedziałem kiedyś że filmy o miłości nie mają głębi przekaazu, ale zaznaczyłem że w każdej regule są wyjątki. Garden State-należy chyba do "elity wyjątkowych" ciepłych filmów. Polecam do miłego, a może nawet mistyczno-romantycznego stworzenia nastroju ten właśnie lekki film ;)
chcialam zaznaczyc ze ja dodaje do ulubionych filmy na ktoryh recenzje wchodze i ktore widziałam... i nie wazne czy mi sie podobaly czy nie! wiec prosze mnie nie oceniac przez pryzmat tego co jest w ulubionych... nara ;]
hmm...z wierzchu faktycznie może wydać się banalny, ale moim zdaniem jest całkiem mądry ,fakt,że wtórne są te mądrości ,ale jednak , Braff gdyby chciał mógłby zrobić wytrawne kino ,ale wydaje mi sie,że kierował się tym co powiedziała Sam - że trzeba śmiać się z życia,niezależnie jakie jest, i powiem szczerze,że dla mnie to była miła odskocznia od brutalnych, nie-happy endów,które ogółem preferuję,ale od nadmiaru naprawdę można pogrążyć się w przekonaniu ,ze świat jest okrutny i nigdy nic dobrego nam się nie przytrafi,nie był to film rzucający na kolana,ale przyjemny