W mojej nic nie znaczącej ocenie trochę jak upadek z wysokiego piętra. Pierwsza cześć tak ustawiła poprzeczkę, że trudno było nadążyć. Drugoplanowe role już nie tak znaczące a futurystyczna wizja trochę zbyt kartonowa.
Ale że ze mnie spostrzegawczy gość, zauważyłem, że gdy w "jedynce" przy końcu Marty otwiera garaż u znajduje tam Toyotę, to "dwójka" zaczyna się tym samym motywem, nawet dopasowano kolorystycznie stroje jego i dziewczyny. Ale po pierwsze była to już inna aktorka, choć podobna, a po wtóre w "dwójce" miał na ręku zegarek z kalkilatorkiem, a w "jedynce" nie miał żadnego.