Mam pytanie. Czy to nie powinno być przypadkiem tak, że Jennifer, która w alternatywnym 1985 roku spała na werandzie to, po tym jak doktor i Marty wrócili do tego właściwego 1985 roku, powinna ona zniknąć? Przecież doktorek zabrał ją w podróż w czasie, a później zostawił w alternatywnym świecie, który przestał istnieć.
W tym filmie jest wiele paradoksów, dlatego trzeba go traktować z przymrużeniem oka. ;) Podobnie ma się sytuacja z Biff'em, który kradnie wehikuł, cofa się w czasie, wręcza sobie almanach w 1955 i wraca do swojego świata do 2015, który nie powinien już wtedy istnieć w takiej samej formie ;) Cały urok tego filmu polega na tym, że niemożliwe staje się realne :)