Najniższa ocena dla "trójki" z możliwych? To ja bym powiedział o Twojej ocenie, że to jakieś nieporozumienie. Pewnie, nigdy kolejne sequele nie będą tak świeże, jak oryginał, ale najniższej oceny temu filmowi po prostu nie przystoi dawać. Na czym w ogóle polega Twoim zdaniem owa "klapa"? Czy nie zauważasz dobrego oddania rzeczywistości Dzikiego Zachodu i kpiny z wyobrażenia na jego temat, jakie było powszechne w l.50. ? Dziki Zachód jako miejsce brudne, brutalne, pełne prymitywnych ludzi, a nie czyściutkich i wymuskanych "dobrych" kowbojów? No i problem, przed jakim stanął Marty: by pokonać wroga trzeba go ZABIĆ a nie wystarczy dać mu tylko po gębie, jak w cywilizowanym XX wieku? Poza tym, jest i życzliwa aluzja do samego Clinta Eastwooda, którego fortel zresztą Marty wykorzystał w pojedynku z Tannenem (scenę tę, w oryginalnym filmie z Eastwoodem Biff ogląda w telewizji w części drugiej). W tej brudnej rzeczywistości jest i miejsce na przypomnienie, iż to właśnie w tych czasach Juliusz Verne tworzył swoje największe dzieła s-f:- podobało mi się to zderzenie: Dziki Zachód i potęga nauki, która zmieniała świat na oczach XIX-wiecznych ludzi i dała podwaliny pod naszą, współczesną rzeczywistość. Jest to wreszcie i film należący do nurtu steam-punku, tylko że oczywiście trzeba jeszcze lubić taki gatunek. W ogóle, należy też najpierw umieć poczuć klimat westernu, a zwłaszcza spaghetti-westernów i antywesternów, w których Eastwood często grywał. Bez tego nie doceni się wartości "Powrotu do przyszłości III". Jest to film w gruncie rzeczy postmodernistyczny. Z powodów wyżej wymienionych, a nie tylko z czystego sentymentu stawiam ten film na równi z "jedynką" (oczywiście, w swojej klasie, klasie filmu rozrywkowego, bo to jednak tylko kino rozrywkowe) i daję mu 9/10, zaś mogę co najwyżej zgodzić się na odebranie mu trzech gwiazdek.

Bzdura