A ja uważam, że ten film to niesamowita kupa. O ile pierwszy powrót do przyszłości był świetny,
a druga część dokonała czegoś niemal niemożliwego, bo była filmem jeszcze lepszym, o tyle
trójka to absolutny zjazd w dół po stromym zboczu.
Pierwsze dwa filmy (szczególnie drugi) cały czas zaskakiwały pomysłami, oryginalnością,
zawiłościami fabularnymi, ja jako widz byłem zwyczajnie przykuty do ekranu z bananem na
twarzy. Część trzecia wynudziła mnie śmiertelnie. Ani to zabawne, ani to oryginalne, ani to
ciekawe, ani zaskakujące...
Reżyser i scenarzysta mieli jakąś niejasną wizję tego, co chcieli stworzyć, ale wydaje się, że
sami nie byli do końca pewni, o czym opowiadają. W pierwszych dwóch częściach każda scena
była ważna, każde ujęcie budowało napięcie, nie padał ani jeden zbyteczny dialog. Część
trzecia to zbiór jakichś luźnych pomysłów niezgrabnie ulepionych w jedną chwiejną całość.
Takie moje zdanie.
zgadzam się z toba jeżeli chodzi o fabułę, ale jeżeli chodzi o spójność to 1 i 3 w miare trzyma się kupy, a 2 jest pozbawiona sensu
część druga jest BARDZO ściśle związana z wydarzeniami z części pierwszej, więc jeżeli obejrzałeś ją w jakiś dłuższy czas po części pierwszej, to się nie dziwię. Ja obejrzałem je jedna po drugiej i wszystko miało sens, bez żadnych nielogiczności.
nie o to chodzi odstęp czasu między częściami wynosił jeden dzień
poprostu druga część jest pozbawiona logiki, co nie zmienia faktu że fajnie się ją ogląda
Jeżeli stary Beff cofnął się w czasie i dał Almanach młodemu Beffowi to przyszłość została zmieniona i teoretycznie nie powinno dojść do jakiejkolwiek podróży w czasie, czyli Beff nie mógłby dostać Almanachu. Wiem wytłumaczono to w filmie ale dla mnie to tłumaczenie że inna linia czasu jest trochę naiwne i nie wyjaśnia tego.
to nie jest niespójność filmowa, to jedynie rozważania teoretyczne natury fizycznej. Radzę zapoznać się z paradoksem dziadka. Podczas tworzenia filmu po prostu przyjęto tę teorię i tyle, nie wynika to z niekompetencji reżysera czy scenarzysty.
Moim zdaniem, zgodnie z wytlumaczeniem lini czasu przez doktora, rozdzielila sie ona w chwili kiedy mlody biff dostal ksiazke od starego, tak wiec idac ta logika stary biff nie mogl wrocic spowrotem do tego samego 2015. Tak samo jak doktorek i marty nie wrocili do swojego 1985.
Po za tym wlasnie naszla mysl, ze marty przerywa przewod paliwowy uciekajac w 3 czesci przed indianami to fakt, bak jest pusty to tez fakt, ale w 1885 znajduja sie jednoczesnie przeciez 2 deloreany, w tym drugim powinno byc paliwo, chyba ze doc je spuscil zanim ukryl samochod.
Albo jeszcze doktorkowi mogło już zabraknąć paliwa i sam wstawił DeLoreana do kopalni, lub też przebił bak przy lądowaniu ;)
Z całym szacunkiem dla Twojego zdania, które masz prawo mieć, epitety typu "straszny" i "niesamowita kupa" nie pasują do żadnej z części trylogii. Ten majstersztyk Zemeckis'a zwyczajnie nie zasłużył na tego rodzaju obelgi...
Dla mnie wszystkie 3 części są utrzymane w podobnym (genialnym!) klimacie. A 3. część miała najtrudniejsze zadanie - obronić się, tym bardziej że została osadzona w 'dziwnych' realiach - a wykonała to zadanie znakomicie, tym bardziej darzę ją sentymentem.