Nie wiem czy już był wątek na ten temat, ale to rzuciło mi się w oczy od razu w III części.
Jakim cudem prapradziadek i praprababcia Marty'ego wyglądają tak samo jak jego rodzice?
Nonsens!
Właśnie że nie nosens tylko zwyczajna genetyka;)))a nie mogli być podobni?przecież to jest komedia s-f czyli czysta rozrywka po co się doszukiwać takich szczegółów,pomijając to że to wszystko jest przecież zamierzona celowa robota reżysera,żeby we wszystkich odcinkach mogli grać ci sami aktorzy;))no prawie;)
To proste - McFly'owie mają w genach zapisany gen gustu i taki mają sam gust jeśli chodzi o kobiety. Dlatego Seamus znalazł sobie taką samą laskę co jego późniejszy potomek.
To jest nonsens ponieważ dziadkowie Marty'ego mogli być spokrewnieni tylko z jednym rodzicem!
Czyli Seamusem który jak pisałem miał taki sam gust jak George McFly i zakochał się w podobnej kobiecie - jaki to problem kuźwa ?
To Marty jest kompletnym dziwakiem i nie ma tego genu, bo Jennifer nie jest podobna do Lorraine. :-) No chyba że żona tamtego dzieciaka w 1885 (Williama w pieluchach) była podobna do Jennifer...
Geny ujawniają się często w co drugim pokoleniu. Dziadek łysy, ojciec niełysy, syn łysy na przykład :D
Ja nie moge.... przeciez to film moglo byc duzo powodow. Np zeby w kazdej czesci Marty w budzacej jego koniecie widzial swoja matke. Zreszta po co sie nad tym zastanawiac film jest extra:)
Prapradziadek wygląda jak Marty (nie jak jego ojciec) tylko praprababcia jest jak jego matka.
Poza tym to tylko komedia - mająca na celu pokazać śmieszność pewnych sytuacji...
Zresztą dałby się wyjaśnić genetycznie - lub za pomoca gustu jak ktoś piszę (a Jennifer jest trochę podobna do lorreine)