Drobna nieścisłość w scenariuszu. Skąd wiedzieli o której dokładnie piorun uderzył w zegar ? Przecież nie posiadał on wskazówki sekundowej.
Sam na to zwróciłem uwagę, piorun uderzył od razu po wybiciu pełnej minuty. Darowali sobie sekundy, bo bohaterowie aż tak dokładnych informacji mieć po prostu nie mogli.
Ale w ich przypadku, sekundowe różnice miały olbrzymie znaczenie. A dokładność zegara z minutowym odliczaniem czasu, pozostawia w tym względzie sporo do życzenia. Po prostu, Doc. i Marty nie mogli znać dokładnego momentu uderzenia pioruna. Dlatego wspomniałem o "dziurze" w scenariuszu.
Ale jakby znali sekundę to też była by luka, bo po prostu nie byłoby to możliwe. Moim zdaniem nie warto drążyć tematu. To było tak widoczne, że na pewno umyślnie, by tego tak nie zostawili. Na niektóre rzeczy po prostu trzeba przymykać oko i nie traktować ich od razu jako błąd, zwłaszcza w filmie w tym gatunku.
Dla mnie to nie jest dziura, raczej potraktowanie tego z dystansem. Teoretycznie czas "wystartowania" deloreana też był obliczony bardzo dokładnie, a jednak sporo tego czasu upłynęło od zadzwonienia budzika, zanim Marty nim ruszył. Teoretycznie więc nawet wiedza dokładnego czasu uderzenia w zegar nic by im nie dała, bo Marty nie odpaliłby auta na czas (jeśli założyć, że obliczenia Doca były dokładne) xD
Właśnie oglądam i w sumie na początku się nie zwraca uwagi na pewne niedociągnięcia. Ale np. czemu doktorek tak ryzykował gdy pierwszy raz auto miało się przenieść w czasie i stał na jego drodze, tak samo i Martiemu kazał stać. Przecież ryzykował ich życie, gdyby się nie udało.
A widać wyraźnie, że się cieszy po fakcie, że w ogóle się udało.... tak dokładając swoje 3 grosze :)
Mimo wszystko lubię bardzo tą serie :)
jeszcze zastanawia mnie to, że jeśli Marty cofnął się w czasie i mógł mieć wpływ na wszystkie wydarzenia, np na to, że jego rodzice mogli się nie poznać, to dlaczego już w czasie teraźniejszym oni nie pamiętają tego, że spotkali własnego syna w przeszłości? nie czepiam się, bo film mi się podoba, jednak to mnie zastanawia :)
Może dlatego, że minęło jakieś 20 lat od czasu gdy go zobaczyli w przeszłości a gdy zaczął tak wyglądać. W przeszłości widzieli go parę dni. Poza tym on nie zaczął z dnia na dzień tak wyglądać tylko jak każdego człowieka jego twarz zmieniała się pomału. Gdyby zobaczyli jego zdjęcie z przeszłości teraz, albo gdyby spotkał kogoś z przeszłości teraz kto do tego czasu go nie widział to by go rozpoznał ale wątpię. Gdy ktoś kogoś przypomina to pierwsza rzecz o jakiej myśli to raczej nie to, że podróżował w czasie :D