może najntisy są 'aż za bardzo', ale uwierz, że alkoholizm i jego otoczka są jak najbardziej real
Zgadzam się z Tobą w stu%, poziom upodlenia odwzorowany idealnie, niemniej sam Tomek i jego relacje z rodzicami - odrealnione.
Jakby to ujść... ja to pamiętam inaczej....
Wiesz, to po części autobiografia reżysera. Wiadomo, że musi być to wszystko skrojone pod film, ale jednak to on pamięta jakie miał relacje z rodzicami najlepiej, każdy ma przecież inne.
Jego biografia to jedno ale drugie i w tym przypadku istotniejsze jest to czy potrafił tę swoją opowieść przenieść na ekran. Średnio bym powiedział mu to wyszło. Wpierw jest nostalgia 100 % jakby dla zmyłki a później niczym czołg wjeżdża temat alkoholizmu ojca. Nie dziwię się, że LEGO zabrała LEGOLAND z tytułu
Ja w tym widzę mimo wszystko ukazanie dzieciństwa i niewinności jakie ze sobą niosło a następnie zderzenia z tragedią jaka jest alkoholizm ojca. Nawet traumatyczne życie posiada ciepłe momenty i wspomnienia. Z drugiej strony można to rozpatrywać jako iluzję, w której się żyło, gdy ojciec nie pił i lęk w oczekiwaniu na to kiedy znowu zacznie.
Ten film ma też ten problem, że postać matki jest jakaś niedopisana. Niby jest ważna ale jakaś płaska w tej całej historii. Chciałem też mieć jej perspektywę sytuacji a wyszło tak, że nie starczyło miejsca. Książkiewicz więc orbituje sobie w tym filmie od sceny do sceny i tyle.
Dosyć fajnie gra, no ale faktycznie mogła być jakaś bardziej decyzyjna. Może faktycznie była taka zamrożona sytuacją.
i albo to niezamierzone, albo reżyser chciał żeby ta postać taka była. Zwróćcie uwagę na te momenty kiedy ona wręcz wypychała syna, żeby rozmawiał z jej mężem - ta kobieta nie miała zdania, nie miała nic do powiedzenia, była niemą ofiarą alkoholika i jednocześnie oprawczynią dla syna