Takie samo wdzianko, taka sama maska, taka sama niespadająca pomimo tych wszystkich wygibasów czapka z daszkiem ;)
Ponadto w obu gra dobry aktor, a oba co najwyżej średnie - trochę dobrych walk i to w zasadzie wszystko....
Bez kitu wyglądał jak black mask... filmik całkiem spoko, dobra faza była jaki ich na samym początku załatwił... od razu przypomniał mi się Kratos z GOW kombosy i ciachanie nożami fajna scena...
Troche ta maska mnie denerwowala, bo bardziej to przypominalo druga czesc Black Mask niz Legend of the Fist. Ale film spoko.
O to chodziło niby, bo w tamtych czasach do kina trafiał Green Hornet i on przebierał się właśnie za niego...
wiec teraz znowu będzie wysyp maskowanych herosów ? ;)
choć może i nie - bo ponoć słaby ten nowy hornet - chyba znowu się napaliłem niepotrzebnie :/