Typowany na przebój nowy film Andrew Lau. Jednak po twórcy "Infernal Affairs" spodziewałem się więcej. Akcja rozpoczyna się w 1925 roku w Szangchaju, gdzie o wpływy walczą Japończycy z europejskimi kolonialistami, a uczciwi Chinczycy starają się im przeciwstawić. Wprawdzie film nakręcony z dużym rozmachem, ale fabuła nie poraża. Więcej tu sentymentalnych gadek i śpiewania niż scen akcji. Donnie Yen daje radę w kilku scenach (mimo iz z tym wąsikiem wygląda idiotycznie) choć usatysfakcjonowani mogą być jedynie ci, którzy wytrwają do końcowego pojedynku. Plus na ozdobę Qi Shu i kapitalny tekst o "Green Hornet" :)
Jest jeszcze zaskakujący prolog podczas I Wojny Światowej we Francji.