PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=117833}

Poza murem snu

Beyond the Wall of Sleep
2006
5,6 290  ocen
5,6 10 1 290
Poza murem snu
powrót do forum filmu Poza murem snu

Poniżej 7? Wolne żarty, ten film jest świetny. Dawno nie widziałem tak doskonałej mrocznej fabuły, już od początku filmu jestem zaciekiawiony i składam hołd twórcom filmu. Pan Jarvis jest świetny, ach, jak on opowiada tą mroczną historię i ten obraz:) A ta cała fabuła i główny bohater, ten stażysta. He, gościu mu mówi, że zginął człowiek, a ten powiedział: "Interesujące" czy coś takiego:) W sam raz na zapoznanie się z Lovecraftem. Ci co dają takie słabe noty, albo nie znają Lovecrafta, albo nie znają się na horrorach (i filmach). Myślę czy ocena 8/10 nie jest za niska:)

ocenił(a) film na 3
Jason_Krueger

Obejrzyj "Dagona", a potem porównaj oba filmy. Dla ułatwienia - tylko jeden z nich jest dobry.

ocenił(a) film na 9
lezard

Teoretycznie "Dagona" obejrzałem przed "Beyond the wall of sleep" i trochę bardziej spodobał mi się ten film. Mogę rozumieć, że "Dagon" może się podobać fanom Lovecrafta, którzy czytali jego opowiadanie "Dagon" i obejrzeli potem film, ale nie rozumiem czemu porównujesz te dwa filmy. Lubisz jeden film na podstawie Lovecrafta to innych już nie możesz? To tak jak porównanie, żebym obejrzał "Halloween", bo "Piątek 13-go" to szajs...

ocenił(a) film na 3
Jason_Krueger

Nie pisałem w kwestii "lubienia" czegoś czy nie. Chodziło mi o poziom realizacji. "Dagon" jest perfekcyjnie zrealizowany (chyba jako pierwszy z filmów wg Lovecrafta), natomiast ten film jest produkcją półamatorską. Owszem, ma niezły klimat i dobrą koncepcję fabularną, ale nic nie poradzę na to, że szwankuje na wielu poziomach właśnie ze względu na swoją półamatorskość. Podobnie szwankuje lepszy od "Poza murem snu" "The Call of Cthulhu", czarno-biały, niemy film z 2005 roku. Jest to ciekawy eksperyment, ale nie dla każdego (nawet nie dla każdego fana Lovecrafta). W "Dagonie" natomiast trudno się przyczepić do czegokolwiek (efekty, zdjęcia, aktorstwo - nawet scenariusz jest niezły, zwłaszcza ze świetną końcówką).

ocenił(a) film na 7
lezard

Na wstępie : Dagona widziałem dobry kawał czasu temu
Szanuje twoje zdanie, lecz nie zgodzę się z jednym - mianowicie z tym , iz "w Dagonie ciężko przyczepić się do czegokolwiek". Oczywiście pisze z mojego punktu widzenia - po pierwsze bohater. Ten pan w pomarańczowej bluzce zachowuje się i wygląda jakby urwał się z zupełnie innej bajki i nijako się ma do lovecraftowskich klimatów. Jak dla mnie to on nadawałby sie do komedii romantycznej. Moim zdaniem aktorsko koleś wypadł poprostu nijako , średnio (z tym że lepiej niż w odcinku Masters of Horror reżyserowanym też przez Gordona). Dalej przyczepiam się do scenariusza. otóż jeśli na początku ucieczka bohatera przed mieszkańcami Imbocy jest wciągająca to po jakimś czasie zaczyna zwyczajnie nudzić. Tak , czytałem opowiadanie "Widmo nad Innsmouth" i w większości jest to właśnie ucieczka widziana oczami bohatera , jednak wbrew pozorom nie jest ona długa. W filmie została ona zdecydowanie przeciągnięta , przez co w środku filmu tylko się nudziłem. Nie podobało mi się także to , iż za szybko wszystko stawało sie jasne - w sumie można było jeszcze troche pociągnąć atmosferę niepewności i tajemnicy wokół wyspy. Film mimo wszystko na plus ale mógł być o wiele lepszy. Co do Zewu Cthulhu - tak , nie jest dla każdego , dla mnie akurat tak i jest genialny. jeśli lubisz ekranizacje Lovecrafta polecam Resurrected z 1992 roku.
Pzdr

ocenił(a) film na 3
Scifrenis

O tyle się nie zgodzę z postacią głównego bohatera, że o ile rzeczywiście nie jest on typowo lovecraftowski (miejscami zaiste ciut nie pasuje), to w sumie jest dobrze osadzony - to dzięki niemu i jego żonie widz zostaje pomału wprowadzony w świat tak bardzo odległy od codzienności. Potrzebny był do tej roli ktoś, kto pochodzi z naszego świata (w sensie stechnicyzowanej cywilizacji), ktoś, kto czuje się tam tak, jak czułby się zwyczajny turysta - czyli kompletnie obco. Może jedynie drażni to, że o jego odmienności fizycznej (przecież musiał mieć choćby jakieś prześwietlenia) dowiadujemy się dosłownie w ostatniej chwili. Co od ucieczki - owszem, była długa, ale alternatywą było wrzucenie dłuższego epizodu z jachtem (czyli pełniejsze pokazanie postaci), bądź zwiększenie obecności w kadrze dziwolągów, co mogłoby zepsuć konstrukcję filmu. Owszem, mógłby być lepszy, ale na tle większości lovecraftowskich filmów jest bardzo dobry. "Zew Cthulhu" - podobał mi się, ale nie bez sporych zastrzeżeń (realizacja szwankuje - część aktorów miała manierę grania klasyczną, z okresu kina niemego, a cześć manierę współczesną, zupełnie nieprzystającą do filmu). "The Resurrected" - generalnie był nudny i nieciekawie się rozkręcał, natomiast końcówkę miał świetną (te podziemia i stwory). Mam wrażenie, że to na nim oparto znaczną część gry "Necronomicon".