To takie fajne,oczywiste kino akcji. Trochę bójek, strzelanin, eksplodujących samochodów, i w zasadzie to starcza, żeby widz miał frajdę z oglądania. Koleś z klamką strzela do kogo popadnie, a towarzyszący mu strachliwy kompan ma wyrzuty sumienia z powodu faceta, który sam pociągnął za spust jego broni. Tego typu banały muszą zapełniać repertuary kinowe, i ja się temu nie sprzeciwiam, bo filmy odmóżdżające od czasu do czasu mi służą. Scena, gdy Charlie strzela w łeb Nichole podczas kolacji, chyba najlepsza. Przesadzili z Travoltą uganiającym się za Caroline po dachu. Co jak co, ale nie uwierzę, że facet z nadwagą da radę młodej, wysportowanej kobiecie. Uroki scenariusza...
Ach... i jaszcze Kasia Smutniak. Rólka drugoplanowa, wyrazista wyłącznie pod koniec, gdy opakowana w ładunki wybuchowe, chce rozwalić dyplomatyczną imprezkę. Bez rewelacji, chociaż umówmy się: ten film akurat nie wymagał od niej jakichś wyżyn formy aktorskiej. Za całość szóstka, i ani setnej więcej. ;-)