Przy okazji premiery i promocji "Skyfall" można było się dowiedzieć, że "From Russia..." to ulubiony bond Mendesa a scena walki w pociągu to jedna z dwóch ulubionych Craiga z całej serii.
Nie było tajemnicą, że twórcy bonda no. 23 będą się starali zbliżyć klimatem do tej części.
Czy im się udało?
Wg mnie na tyle, na ile to dzisiaj możliwe.
Jest polowanie na agenta, jest dziewczyna w roli przynęty, jest wchodzenie w oczywistą pułapkę a konfrontacja na śmierć i życie to tylko kwestia czasu.
Wszystko inne nie jest już dzisiaj do odtworzenia.
Zimnowojenna równowaga, której lepiej nie zaburzać już nie istnieje, czarne charaktery nie żerują na poświęceniu ojczyźnie, a sam Bond nie musi brać zakładników bo nie zna drogi.
Jednak, gdy wszystko inne zawodzi, nawet dzisiejszy Bond biegający ze słuchawką w uchu decyduje się na klasyczną walkę z minimalnym użyciem technologii. To jest w końcu jego naturalne środowisko...gadżety są dobre dla Q w piżamie ;)
Warto obejrzeć "From Russia..." gdzieś pomiędzy "Die another day" a "Skyfall", wtedy można zrozumieć o co chodzi z tym całym powrotem do korzeni...oraz jak daleko się od nich wcześniej odeszło...