PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=815}

Pozdrowienia z Rosji

From Russia with Love
1963
7,2 51 tys. ocen
7,2 10 1 51146
6,5 31 krytyków
Pozdrowienia z Rosji
powrót do forum filmu Pozdrowienia z Rosji

Dla mnie "From Russia with love" to najlepszy film z serii Bondów w historii.Ciekawa,zaskakująca intryga,wspaniale utrzymane napięcie przez cały film.Świetna muzyka cały czas znakomicie komentująca dziejące się na ekranie wydarzenia.
Do tego trzeba dodać bardzo wyrazistych przeciwników Bonda,na czele z Grantem,w genialnej interpretacji Roberta Shawa.Niemniej interesujący są Rosa Klebb i Kronsteen.Cieszy oko również dziewczyna Bonda(Daniela Bianchi),która moim zdaniem jest jedną z najpiękniejszych dziewczyn Bonda w całej serii.A Bond w wykonaniu Seana Connery jest perfekcyjny.Gentleman,z poczuciem humoru,ale jednocześnie twardziel,który twardo stąpa po ziemi,nigdy nie traci zimnej krwi i nie zawaha się uderzyć kobiety.Connery jest w tym bardzo wiarygodny.
I na koniec.Ten Bond to najbardziej realistyczny Bond ze wszystkich jakie dotychczas nakręcono.Nie było za dużo gadżetów,nie postawiono na fajerwerki,ale na logiczną i ciekawą akcję.Ten film nie przytłacza,dlatego bardzo dobrze ogląda się go po tych 40 latach od jego powstania i cały czas potrafi przyciągnąć mnie przed ekran i bez reszty wciągnąć,mimo że wiem co i jak.
Jedynym minusem dla mnie była tytułowa piosenka.Jedna ze słabszych w serii.Ale to nie zmienia faktu,że "From Russia with love" to dla mnie najlepszy Bond w historii.Polecam go wszystkim,nawet tym którzy Bonda nie znoszą.Na pewno się nie rozczarują.

ocenił(a) film na 10
orphe

To był mój pierwszy obejrzany bond! Miałem może 8-9 lat. I nawet wszystko rozumiałem i nadążałem za akcją:) Po tym filmie znalazłem też sobie ulubionego aktora. Jego nazwisko brzmi: Connery, Sean Connery.
Później obejrzałem wszystkie bondy i moim ulubionym stał się "Żyje się tylko dwa razy".
Ale teraz, mając lat 20, widze że "Pozdrowienia z Rosji" przewyższają wszystkie inne bondy.
Ogólnie te stare filmy z serii(z Connerym + "The Spy Who Loved Me" z Moorem) biją na głowę nowsze produkcje.
Chociaż "Cassino Royale" momentami posiada klimat właśnie tych starych, najlepszych części ku mojemu ogromnemu, pozytywnemu zaskoczeniu...