No ale jak ktoś przechodzi teraz być może ciężką depresję to żadna komedia go nie rozśmieszy:-) Mnie akurat ów filmik przyniósł wiele frajdy gdy obejrzałem go sobie wczoraj przed snem. Kot Dżinks był faktycznie niezły, ale najlepszy był tu Ben Stiller, który niechcący przeistoczył się w "Demolition Mana";-) De Niro też jak zwykle był w formie. A na końcu oczywiście happy end, jak to w sympatycznej komedyjce ot, do obejrzenia na wieczór, najlepiej w czyimś towarzystwie;-)
JacCzu