Ktoś wyjątkowo przegiął z powolnością toczenia się akcji i melancholią. W zupełności wystarczyło by jak by film trwał godzinę, a nie dwie, to samo by pokazali, a tak myślałam ż się zanudzę. Całość nie pokazuje praktycznie zupełnie nic nowego. Nieakceptowany przez kolegów dzieciak poznaje wyrzutka społecznego, kogoś innego (wszystko jedno w jakim zakresie to rozpatrywać, czy niepełnosprawności czy zwykłego wyobcowania) i się zaprzyjaźniają/zakochują, no przecież to jest oklepane i tandetne jak mało co.