PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=464544}

Pozwól mi wejść

Låt den rätte komma in
2008
6,7 42 tys. ocen
6,7 10 1 41756
7,2 30 krytyków
Pozwól mi wejść
powrót do forum filmu Pozwól mi wejść

Obejrzałem w kinie wersje amerykańską i bardzo mi się spodobała, tak też zachęcony opiniami co do o niebo lepszej wersji szwedzkiej postanowiłem ją obejrzeć. I otóż wielkie rozczarowanie, klapa, żenada. Po pierwsze zabrakło mi przede wszystkim Emocji głównych bohaterów, nie było ich widać wogóle ! Po drugie akcja ślimaczyła się momentami tak niezdarnie, że az zastanawiałem się kto pozwolił temu panu wziąć się za reżyserię. Za dużo dosłowności, za mało emocji. Przykłady :

1. kiedy mężczyzna w szpitalu, ten cały opiekun dziewczynki wychyla się przez otwarte okno w jej kierunku i gestem daje znać, by się nim pożywiła, w wersji amerykańskiej na jej twarzy pojawia się grymas bólu, jest krótka chwila napięcia,po czym następuje to co wszystkim jest znane. Tutaj, w wersji szwedzkiej ona bez żadnych skrupułów wgryza mu się w szyję, ot tak, szybko i zdecydowanie - wogóle bez namysłu, z zimnym wyrafinowaniem. Zero uczucia w tej scenie.

2. Kolejny przykład - scena na basenie. Amerykanie nakręcili to doskonale, chłopiec wynurzając się z wody łapie głęboki haust powietrza, widz czuje napięcie, strach chłopaka. U szwedów wygląda to tak jakby znajdował się pod wodą tylko parę sekund, wynurza się i ...nic. Żadnego zmęczenia, grymasu desperacji na jego twarzy, ot kolejna płaska scenka wyprana z emocji.

3. Scena, w której dziewczyna rzuca się z drzewa na kobietę. Sam nie wiem ale jak dla mnie pokazanie tego w kilkuminutowej scenie z jej partnerem, który nikogo nie interesuje jest przydługie. Ujęcie z kotami tylko jest dobre.

To tylko trzy przykłady. Uważam, że zbyt wiele jest dopowiedzeń w wersji szwedzkiej. Amerykanie pokazali napięcie w odpowiedni sposób, jak dla mnie doskonale. Lubie niedomówienia, ucięcia akcji gdzie widz się zastanawia, jak do tego doszło, jak to się stało. U szwedów całą historię mamy podaną jak na tacy. Zero zaskoczenia. Wogóle aktorzy w wersji amerykańskiej zrobili na mnie większe wrażenie. Dodany wątek z policjantem i rozpoczęcie filmu od środka, później cofnięcie akcji - perfekcyjny zabieg po prostu. Krótko mówiąc wersja oryginalna jest emocjonalnie płaska jak naleśnik i strasznie dłuży się widzowi. Nie wiem dlaczego ale po wyjściu z kina nie mogłem zapomnieć o tej dziewczynce - wampirze, o jej relacji z chłopakiem. Tutaj ? Spłynęło to jakoś po mnie bez specjalnych wrażeń. Nie podobał mi się oryginał. Dno.