Film taki sobie. Można poświęcić czas i obejrzeć, jednak słabe zakończenie psuje wszystko. Jak dla mnie jest tu ukazana historia złej kobiety, tak złej, którą spotkało coś okrutnego. To co ją spotkało było okropne i nie sposób się z tym nie zgodzić, że potem miała ciężko i knuła zemstę jednak nie zmienia to faktu, że to zła kobieta była. I tylko nie za bardzo rozumiem co autor miał na myśli, bo mimo starań dobrej jakby nie patrzeć aktorki nie bardzo mu chyba wyszło to co zamierzał ukazać. Jest młodą pielęgniarka, z trudną przeszłością (wątek śmierci matki), dziwnymi nawykami i zachowaniami (te długopisy, zachowanie w pralni) i do tego złą-co zawinił jej pies ojca, że go zatruła? Ogólnie film z jakimś potencjałem jednak zupełnie niewykorzystanym, dlatego średniak jak dla mnie.
Ja kompletnie nie odebrałam Mirandy jako złej kobiety. To, że z charakteru była osobą ambitną, pracowitą i wymagającą od siebie i innych perfekcjonistką nie powoduje, że jest zła. OCD (czyszczenie wszystkiego, wyczulenie na zarazki na dłoniach, długopisach, telefonie), na które prawdopodobnie cierpiała też nie czyni z niej złej postaci. Psa zatruła, bo sprawdzała moc dawki trucizny, nie zabiła go dla samego zabicia, poświęciła go by lepiej przygotować się do zemsty na gwałcicielu.