Autorzy nie starają się rozwiązać zagadki, przez co filmowi towarzyszy lubiana przeze mnie aura tajemniczości. Ważniejsze dla twórców jest przedstawienie zbrodni Jacka, nakreślenie tła, w jakim się one działy, i, przede wszystkim, "uczłowieczenie" ofiar. Dokumentowi przyświeca myśl, że warto spojrzeć na ofiary jako na osoby, nie traktować je tylko jako cel do zrozumienia Rozpruwacza.
W tym miejscu pojawia się okazja, aby polecić książkę "Naming Jack The Ripper". To niesamowite, jak autor buduje w niej suspens na podstawie relacji z badań naukowych. Polecam. Choć nie jestem po niej przekonany na 100%, że ten, kogo wskazuje autor jako Rozpruwacza, faktycznie nim był, Russel Edwards odwalił kawał roboty.