Przepiękny film o tym, że warto mieć marzenia i mocno wierzyć, że los da nam to czego oczekujemy. Hopkins to już absolutna ekstraklasa (chociaż w wywiadzie żartował, że to jego najłatwiejsza rola bo Burt nie różni się tak bardzo od niego samego). W tym obrazie wszystko ze sobą "gra" - aktorstwo, ujęcia kamery, muzyka i fenomenalna historia. Pozycja której nie wolno ominąć. Na marginesie - Mam wrażenie, że kwestia tytułu wynikła z tego, iż marka Indian nie jest na naszym rynku praktycznie znana. Gdyby w tytule był Harley albo inny japonczyk to pewnie pokuszono by się o dokładniejsze tłumaczenie. A tak gdyby film ukazał się jako Najszybszy Indian Świata to większość spodziewałaby się westernu o szybkim Apaczu.