Film odebrałabym inaczej gdyby nie to, że jakiś czas przed pójściem na seans prawdziwej historii, widziałam basen. Niesamowicie wiele podobieństw według mnie, trochę nawet zbyt wiele. Pisarka, której przeżycia to odbiorca musi zdefiniować, są i problemy ze znalezieniem inpiracjii do nowej powieści oraz same postacie: młodsza, piękna kobieta vs o wiele starsza. Co o tym myślicie? Oglądał ktoś basen i ma podobne spostrzeżenia, czy może przesadzam?
Zdecydowanie coś w tym jest. Podczas seansu miałam skojarzenie z Ozonem. "Prawdziwa historia" to dla mnie mix "Basenu" i "Misery" :-I