PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=526773}

Prawdziwa legenda

Su Qi-Er
2010
6,5 4,4 tys. ocen
6,5 10 1 4356
Prawdziwa legenda
powrót do forum filmu Prawdziwa legenda

klimat filmu na pewno go docenią. Jeśli ktoś rozumie konwencję w stylu starej chińskiej legendy to nie będzie pisał farmazonów w stylu że zbroja bez sensu, technika taka czy i nna z kosmosu itd, bo właśnie tak miało być. Ci którym podobały się takie produkcje jak Wojownicy krainy Zu, Chińskie Duchy, The Evil Cult, The Legend of the Red Dragon, Ricky-oh czy nawet The Forbidden Kongdom nie zawiodą się oglądając Prawdziwą Legendę. Dla reszty będzie to zwykły, tani film przeładowany efektami. Im radzę odpalić sobie Amerykańskiego Gangstera a Prawdziwą Legendę omijać szerokim łukiem.
Pzdro

spirit2029

oglądałam jedynie The Forbidden Kingdom i ten był o milion, milion razy lepszy od Prawdziwej legendy. Nie zamierzam wyliczać ile linek potrzebowali żeby zrobić ten film, albo jaki jest udział komputera, bo to nie o to chodzi. Baśń jest baśnią. Ale ten film nie trzyma się kupy. Nie podobała mi się fabuła i główny wątek, który był bardzo, bardzo naciągany.

ocenił(a) film na 8
unknown112

jeśli chodzi Ci o to "rozdarcie" filmu na 2 chronologiczne a jednak odrębne historie to przyznaję, że rzeczywiśie mi również nie przypadło to do gustu. z resztą, końcówka zupełnie jak z fearless co też mi się nie podobało. fabuła polegała tylko na zemście, wiele jest takich filmów. jeśli tak mówiła legenda, to ciężko byłoby czymś ją wzbogacić.
przy okazji, Zakazane Królestwo było robione w sparciu o duży nakład finansowy, no i oczywiście obsada zupełnie z innej półki. jeśli miałbym porównywać True Legend do czegoś z powyższych to NAJBARDZIEJ przypomina mi Legendę Czerwonego Smoka, najmniej właśnie Forbidden Kingdom. ja uwielbiam kino azjatyckie z baśniowytmi elementami i jeśli chodzi o mnie, to naprawdę film spoko :)
cheers

spirit2029

ja niestety nie mogę uważać się za znawcę, mówię tylko co mi się podoba, a co nie. Również lubię te wszystkie baśnie, nie tylko azjatyckie, np. rosyjskie też są całkiem ciekawe. Forbidden Kingdom było taaaaaaaaakie cudowne, miało i klimat, i jakąś myśl przewodnią, była tam obecna jakaś filozofia. Niestety w Prawdziwej legendzie mi tego zabrakło, chociaż uważam że to waśnie stanowi o baśni. Jedyna zaleta tego filmu - podobały mi się walki, myślę, że były na dobrym poziomie i fajnie się na to patrzyło.

użytkownik usunięty
spirit2029

Dla mnie poprowadzenie dwóch historii to całkiem ciekawe rozwiązanie. Szczerze się zdziwiłem, gdy po pokonaniu Yuana pozostało jeszcze ponad pół godziny filmu. :) Nieczęsto się z czymś takim spotkałem. Co do końcówki to muszę się zgodzić z spirit2029, była niemal identyczna jak w "Nieustraszonym", inaczej niż zrzynką lub brakiem pomysłu nazwać tego zabiegu nie sposób. Za to wielki plus za choreografię walk, momentami była imponująca.
No i oczywiście, jak niemal każdy chiński film o sztukach walki z ostatnich lat, porusza motyw "dobrego Chińczyka" i "złego cudzoziemca", którego rola przypadła w tym przypadku Rosjanom.
Ogólnie film w porządku, ale bez rewelacji.

ocenił(a) film na 8

a chyba najbardziej wymownym, a jednocześnie moim ulbionym jest Once Upon a Time in China.

użytkownik usunięty
spirit2029

"Pewnego razu w Chinach" był dobry, ale osobiście preferuję "Ip Mana"

ocenił(a) film na 8

ip man był ok, ale za dużo klatek wycięli. przez to walki były nienaturalne. win chun można pokazać nawet i bez wycinek, jeśli się dobrze potrafi ;) no i nie ma już takiego klimatu lat 90tych czyli czasu mojej młodości :D

spirit2029

Sceny walk w Ip Manie, gdzie nie było naginania w najmniejszym stopniu grawitacji(bo jednak w niektórych trochę było, dla lepszego efektu) i tak robią ogromne wrażenie - wiedzą to ci, którzy kiedykolwiek trenowali Wing Chun(WingTsun). Jednakże najważniejsze - film True Legend to naprawdę zgrabnie opowiedziana historia z ciekawymi scenami walk. To, na co zwrócę uwagę to dwie kwestie - motyw pijanego mistrza od razu kojarzy mi się z filmami z Jackie Chanem(pijany mistrz i późniejsze nawiązanie w nowszym filmie) więc wątek już mało oryginalny. Druga sprawa to walki końcowe - do momentu pokonania "jadowitego" brata i tułaczki głównego bohatera z synem po śmierci żony, film oceniłbym na bardzo dobry, ale ostatnie walki z napakowanymi przeciwnikami rodem z wrestlingu od razu skojarzyły mi się z kilkoma innymi produkcjami(że wspomnę chociażby tajski film "The Protector"), co niezbyt przypadło mi do gustu. Zakończenie mogło być inne. Oceniam na 7/10