Mówię, że nie tak powinno być i wyrażam tym samym tylko i wyłącznie swoją opinię,
wynikającą z moich odczuć i przemyśleń po obejrzeniu filmu. Zasadnicze pytanie: Dlaczego
dziewczyna oddała synka? Dlaczego, skoro miała kochającą ją mamę, siostrę a także
wspierającą ją nauczycielkę, która zaczynała traktować ją jak rodzinę. Jej bliscy byli w stanie
zapewnić jej warunki dobre dla dziecka, a także wsparcie, oczywiście nie bez bólu i łez, bo
dziecko to wiele przygód.. Ale na litość boską.. ten film jest w pewnym sensie pozbawiony go
[sensu!]. Moim zdaniem powinien on pokazywać, iż właśnie potęga miłości umie
przezwyciężyć strach i bezradność. Pomimo tego, że dziecko to poczęte zostało poprzez grzech
i nieczystość.. to jest jednak DZIECKO, ucieleśnienie dobra, radości, MIŁOŚCI. Co by nie było,
w takich oczach malucha zawsze można dopatrzeć się jakiejś cząstki pochodzącej od Boga,
niewinności, dobroci, czystości. Także według mnie reżyserzy minęli się nieco z celem..
Bądź co bądź film oczywiście wzruszył mnie do łez.
Właśnie! Wg mnie małżeństwo nauczycielki powinno dostać dziecko od tej dziewczyny ze zgromadzenia nastoletnich matek. W końcu jedna z nich mówiła, że jak tylko urodzi się mały, to odda go do adopcji! A dlaczego nagle Jacey oddała swoje?!
Całkiem słusznie piszesz. W cały filmie chodził o to że go nie oddała, a tymczasem na końcu ...
Ten film zupełnie inaczej się powinien skończyć, ale w sumie jakby skończył się inaczej to też byłoby bez sensu - bo po co on wówczas byłby ;)
Zupełny brak logiki.
A mnie on osobiście znudził, strasznie budżetowo-telewizyjny, samo aktorstwo strasznie "niskopoziomowe"...
A wg mnie właśnie tak POWINNO BYĆ. Zauważ, że ona zachowała kontakt z dzieckiem. Dobrze zrobiła, bo próbowała być matką, ale nie umiała. Żadna szesnastka nie jest gotowa do rodzicielstwa !! Pracowałam jako opiekunka dla dzieci w różnych rodzinach, i im później ludzie mają tym lepsze warunki rozwoju dzieci otrzymują!!! Dlaczego ? Bo dojrzali ludzie są bardziej doświadczeni, a przede wszystkim w jakiś stopniu zrealizowani towarzysko i zawodowo. Ludzie młodzi są targani przez różne emocje i swoje własne ambicje, które potem przelewają na dzieci tworząc psychopatyczne osobowości. A przede wszystkim są niestabilni finansowo. Matka mojego chłopaka urodziła go kiedy miała 16 lat. Dzisiaj on ma 32 lata i jest kompletnie nieprzystosowany do życia. Dlaczego ? Bo kiedy miał 3 latka matka mu powiedziała "niech ojciec się tobą zajmie, ja się wolę bawić, nie chcę mieć dzieci". On do dzisiaj, dorosły facet cały czas mówi tylko o tym, że został porzucony, a na słowo "mama" zaczyna płakać. Matka mojej przyjaciółki miała 17 lat kiedy ją urodziła, a 19 lat kiedy urodziła jej siostrę. One akurat jakoś sobie życie poukładały, bo ich ojciec był bardzo bogaty, kupił im mieszkanie, ale z matką nie utrzymują zażyłych więzi. Dlaczego ? Bo z tą kobietą nie można się dogadać. Ona chodziła z nami na imprezy w liceum, ćpała, piła... dzisiaj ma po 40, a nadal zachowuje się jakby miała 17 lat, bo się w młodości nie wyszalała!!! I prawda jest taka, że młodzi ludzie nie powinni mieć dzieci. Ja patrzę po moich znajomych i niektórzy w moim wieku (24 lata) normalnie mają już dzieci i naprawdę się dziwię. Bo jestem zajęta studiami stażem i marzę o "umowie o pracę" na czas nieokreślony, a ci ludzie takiej nie mają, a decydują się na dzieci. To jest po prostu nieodpowiedzialność. Bo jak nadchodzi koniec miesiąca i nie mam co do ust włożyć to przeżyję, ale dziecka głodzić nie będę. Więc prawda jest taka, że dzieci można mieć tylko i wyłącznie po 30sce, gdyż większość ludzi w tym wieku osiąga stabilizację zawodową i wtedy zaczyna się ludziom w głowie układać.
Nie wydaje mi się, żeby matka twojej przyjaciółki kiedykolwiek "dorosła" sama z siebie, niezależnie od ilości imprez, na które by poszła jako młoda dziewczyna. Wiek na dobrą sprawę nie ma znaczenia, ma znaczenie dojrzałość. Znam osoby, których rodzice byli niedojrzali jak rodzili dzieci w wieku lat 24 i oni też płaczą na słowo "mama". I 19 letnią dziewczyną wychodzącą za mąż i mającą rok później dziecko, która zawstydziłaby swoją dojrzałością niejednego. Nie ma recepty na skuces. Koniec kropka. (A są i tacy co im "na starość" odbija ;) )
Posiadanie dzieci, wiek w którym chce się je mieć, jest czyjąś bardzo osobistą sprawą, wg mnie ważniejsze, żeby to była czyjaś decyzja: tak, chcę mieć dziecko.