Chyba jako jedyna otworzę wątek, że film jest całkiem dobry, ale nie świetny. Przeczytałam opinie i to chyba był błąd. Nastawiłam się na doskonałe kino i się rozczarowałam. Pierwszy raz Matt Demon nie podobał mi w swojej roli. Dziewczynka zagrała rewelacyjnie. To jedyny atut filmu. Jeff... ok. Film nie niczym nie zaskoczył, nie poruszył. Dobre kino ale nie na miano doskonałego. Nie zrobił na mnie wrażenia.
Jak dla mnie rewelacja.Ale może to dlatego ,że jestem fanem westernów.
Damon mi się podobał (zwłaszcza jego wzajemnie docinki z Bridgesem były fajne)
Swoją drogą Bridges to świetny aktor i doskonale odegrał swoją rolę
Do tego duży plus za obleśnego Barryego Peppera
Jest tu już kilka osób co twierdzą podobnie i ja również się do nich zaliczam. Przyznam że mimo że film trzyma poziom Coenowskich produkcji jednak troszkę mnie zwiódł. Zwłaszcza że widziałem już jakie piękne rzeczy można uczynić w tym, pochopnie sądząc skostniałym, gatunku. Weźmy na przykład takie perełki jak "Dead Man", "Assassination Of Jesse James...", "The Proposition" czy "Appaloosa". Szczególnie ten ostatni niedoceniony obraz już lepiej się prezentuje jeśli chodzi o świeżość w podejściu do tematu. Tu jednak tej świeżości i wyjątkowości zabrakło. Wyszedł typowy western ze świetną reżyserią, fabułą i obsadą - aż tyle i tylko tyle. Bardzo lubię gatunek westernu jednak przede wszystkim jestem fanem świetnego kina. A to niestety było tylko dobre. Zwłaszcza mając w pamięci ostatni genialny film Coenów "A Serious Man" i wcześniej wybitny "No Country for Old Men" , będąc fanem ich twórczości (nie całej bo mają kilka słabych pozycji) można się srodze zawieść. Jednak nie jest to na pewno czas stracony, choćby dzięki wspaniałym kreacjom Bridgesa, Steinfeld i jak przedmówca wspomniał świetnego jak zawsze (definitywnie za mało go tam) Peppera. Za to gra Damona była jak zwykle niczym gra drewnianej kłody ;) (Edit wybacz ale osobiście niezbyt wysoko cenię jego zdolności aktorskie)
Właśnie obejrzałem i podzielam opinię.
Jestem lekko zawiedziony, bo film jest dobry ale nie tak błyskotliwy jak się po Braciach spodziewałem. Trochę naiwny w kilku momentach (podobnie jak świetny No Country For Old Man), mało porywający i zaskakujący. Zabrakło typowego dla Coenów budowania nastroju, napięcia, zwrotów akcji. Nawet gra aktorów nie była wybitna. Dialogi i żarty też brodate.
Na każdym poziomie dla mnie ten film to po prostu dobre rzemiosło. I nic poza tym. Myślę, że na to wszystko złożył się bardzo prosty, zbyt ubogi scenariusz. Szkoda. Ja chciałbym trochę więcej.
Miałem wrażenie po zakończeniu seansu, że film mimo 1godz. i 50 minut był krótki. Jakby to miał być dopiero początek dłuższej opowieści. Jakby to był gotowy scenariusz dla bardziej złożonego filmu.
Dokładnie. Jakby w pewnym momencie twórcom zabrakło chęci i pomysłów. Może natchnienia? Ale myślę że 6/10 to dla niego za mało. Wydaje mi się że 7 jest bardziej sprawiedliwe. Z góry zaznaczam że nie sugeruję się definicjami Filmwebu tylko skalą jako taką.
Tak, wartość 6 i określenie Niezły zawsze stanowi dla mnie problem. Nie widzę różnicy między nią a Dobry. A 7 dałbym, gdyby nie byli to bracia Coen, których filmy lubię. Uważam, że stać ich na więcej i ktoś kto będzie chciał obejrzeć ten film kontynuując swoją przygodę z Coenami nie może być zwiedziony :D To nie jest film wybitny ani bardzo dobry. Jest niezły : ) Pozdrawiam
P.S. 8 Dla dziewczyny